piątek, 30 grudnia 2011

9...

 [Jasmine]
No to witam kolejny dzień z serii "jak tu przetrwać z nim pod jednym dachem?". W kuchni jak zwykle czekał już Takashi ze śniadaniem. Muszę przyznać, że było to dość wygodne jednak nie miałam ochoty dziś na niego patrzeć. bez słowa wzięłam jeden tost, minęłam basistę i zaczęłam parzyć sobie kawę.
-Chyba się na mnie nie gniewasz?
Poczułam jego ręce na mojej talii i usta na szyj zostawiające mokre ślady. W wolną rękę wzięłam kubek z gorącą kawą i nie patrząc za siebie wylałam mu ją na twarz.
-Więc nadal jesteś zła.
-Co za spostrzegawczość.
-Nie denerwuj się już tak.
Wycierał sobie twarz ręcznikiem. Odwróciłam się do wyjścia kiedy złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziesz?
-To nie Twój interes.
-Idziesz spotkać się z tym palantem?
-Nie Takashi nie mam zamiaru się spotkać z Tobą a innego tu nie znam więc wybacz ale nie. I nie dotykaj mnie więcej chyba pamiętasz jeszcze jak wyglądał Aron po tym jak to robił bez mojej zgody.
-Chyba nie zamierzasz..?
-Nie wiesz co zamierzam ale za to ja wiem co ty zamierzasz i nie radze.
Wyszłam nie czekając na odpowiedz. Kierowałam się faktycznie tak jak myślał w stronę domu Damona. Przy moim wkurzonym tempie doszłam tam znacznie szybciej niż się tego spodziewałam. Zapukałam do drzwi. I nic. Zrobiłam to ponownie i nadal nic. Najwyraźniej go nie było a szkoda. No cóż muszę sobie jakoś inaczej zorganizować dzisiejszy dzień. Szłam sobie wzdłuż brzegu bo niby co lepszego można tu robić? Nawet sklepów nie ma a na ziemię nie wiem jak się dostać i przede wszystkim czy jako coś dziwnego mogę tak jak diabły się przemieszczać. W moją stronę szedł nie kto inny jak jeden z przyjaciół Sagi. Nie no pięknie jak nie on to jego znajomi...musiał zauważyć, że raptem zmieniłam cel mojego spaceru bo zaczął mnie wołać.
-Mia poczekaj chwilę. Nie jestem taki jak on zaczekaj.
Już dawno nikt nie nazwał mnie Mia więc instynktownie się zatrzymałam.
-Właściwie nigdy nie mieliśmy okazji się tak naprawdę poznać a raczej to Ty nie poznałaś mnie.
O dziwo wydał się sympatyczny. Kurdę tylko jak on się nazywał? To chyba ten jedyny były człowiek.
-Nazywam się Murai Naoyuki.
-Miło mi
Uśmiechnął się serdecznie.
-Już wszystko w porządku?
-Jeśli pytasz o dziwne rzeczy związane ze mną to tak.
-Coś nie tak z Sagą?
-Powiedzmy, że się nie dogadujemy.
-Co się dokładnie stało? Może mogę jakoś pomóc?
-Raczej nie. Problem chyba tkwi w tym, że za nic go nie rozumiem. Raz jest cholernie miły a zaraz potem staje się wręcz bezczelny i zimny.
-Jego to akurat chyba nikt nie rozumie, nie przejmuj się.
Z plaży doszliśmy do jakiegoś lasku i usiedliśmy pod jednym z drzew.
-Pamiętaj tylko, że nie ważne co robi i dlaczego jesteś dla niego bardzo ważna.
-Jakoś dziwnie to okazuje.
-Masz racje ale on tego nie widzi. On nigdy nie widzi w swoich działaniach niczego złego.
-A czy on robi cokolwiek dobrego?
-Dobre pytanie. Ale jest o wiele lepszy niż się wydaje.
-Mogę zadać Ci dość osobiste pytanie?
-Pewnie nie mam nic do ukrycia.
-Nie jest Ci hmm dziwnie będąc jedynym jakby to ująć jedynym normalnym wśród nich wszystkich?
-Tu czuje się czasem jak szara myszka przy ich wszystkich umiejętnościach dlatego skupiłem się na poznaniu wszystkich ksiąg opisujące to miejsce przez co wiem więcej niż oni. Kidy zjawiłaś się Ty miałem nadzieję, że w moim otoczeniu pojawi się ktoś taki jak ja jednak ty jesteś jeszcze bardziej odmienna.
-Przykro mi. Pewnie było Ci ciężko.
-Nie wcale nie, sam tego chciałem sprzedałem nieświadomie dusze diabłu za sławę. Ale nie żałuje. Po za tym tutaj to ja nasze maskę i udaję aby im dorównać natomiast na ziemi rolę się odwracają. Ja mogę być sobą nie muszę udawać za to oni muszą grać by się nic nie wydało co czasem jest całkiem zabawne.
-Jakoś nie zauważyłam żebyście opuszczali piekło.
-Czas tu biegnie dwa razy szybciej a akurat mamy wole. Niedługo znowu się zacznie i przypilnuję abyś była z nami. Domyślam się jak bardzo brakuje Cię tamtego życia.
-Dziękuje
-Chodź odprowadzę Cię Saga na pewno się martwi.
Wydawało mi się, że Murai jest raczej dziwny na tle innych jednak on na prawdę był w porządku. Był szczery i miły a przede wszystkim rozumiał więcej. Oczywiście poprosiłam go o najdłuższą drogę powrotną bo niby po co się spieszyć.
-Może wejdziesz? Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko
-Nie, muszę coś załatwić. Hiroto już pewnie czeka na mnie.
Niechętnie weszłam do środka. Czekał już na mnie Takashi
-Wiem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego
-No i masz całkowicie racje
-Proszę daj mi dokończyć.
-Pospiesz się bo się rozmyślę
-Od wczoraj dużo szukałem czegoś na Twój temat i twojej rodziny aż w końcu znalazłem. Wiem już kim jesteś....


A na to kim jest musicie poczekać trochę :))

Z okazji zbliżającego się nowego roku życzę wam:
aby uśmiech nie schodził wam z twarzy i odganiał wszelkie łzy,
by wena was nie opuszczała,
wasze ulubione zespoły odwiedziły nasz kraj
aby szkoła stała się przyjemna
i najwspanialszych chwil które zapamiętacie na całe życie 
:*
życzę udanego sylwestra :* 


środa, 28 grudnia 2011

8...

[Jasmine]
Przeciągnęłam się na swoim łóżku już dawno nie byłam tak wyspana. Chwileczkę..rozejrzałam się. Czy ja naprawdę widzę dobrze? Faktycznie jestem w swoim pokoju? To nie jestem jakimś wybrykiem natury,a  to był tylko sen? No cóż moja wyobraźnia czasem mi daje popalić ale nie sądziłam, że aż tak. W idealnym nastroju usiadłam. i co zobaczyła? Takashi spał na fotelu, a dokładniej to na dwóch fotelach. Czy to nie dziwne? Ale chyba powinnam być już przyzwyczajona do dziwnych rzeczy. Wzięłam kocyk z łóżka i delikatnie nakryłam diabła. Jego długie rzęsy uniosły się odsłaniając niesamowite oczy.
-Jak się dziś czujesz księżniczko?
Zrobiłam obrażoną minę i teatralnie odwróciłam się tyłem by odejść. Pociągnął mnie na tyle mocno za rękę, że znalazłam się na jego kolanach a nasze twarze dzieliła nie wielka odległość.
-Nie obrażaj się na mnie nie moja wina, że jesteś taka śliczna.
-To powiedz mi czemu tutaj śpisz.
-Ponieważ pomyślałem, że tu będzie Ci wygodnie a nie chciałem zostawiać Cię samej.
-A jestem na tyle gruba, że zajmuje całe łóżko i biedny musiałeś całą noc spędzić na fotelu?
-Nie, ale nie proszony nie wejdę Ci do łóżka.
I kto by pomyślał, że to są właśnie jego słowa? Byłam mile zaskoczona.
-Idź się ubrać a ja zrobię śniadanie.
Jego głos już po raz kolejny z nadzwyczaj czułego stał się zimny. Witamy znowu wkurzającego Sagę. Wzięłam z garderoby jakieś dresy myśląc już o kolejnym męczącym treningu. Stanęłam przed lustrem i przejechałam dłonią po dwóch bliznach na plecach. Zamknęłam oczy i skoncentrowałam się na tyle ile byłam w stanie. Po spojrzeniu w lustro ukazały mi się wielkie czarne skrzydła z nielicznymi białymi piórami. Więc jednak to nie był sen. Z dołu dobiegło mnie wołanie na śniadanie. Nie mając wyboru schowałam swój nowy nabytek i szybko się ubrałam. W kuchni czekały już na mnie tosty.
-Co dziś będziemy robić na treningu?
-Nie będziemy już trenować.
-Czemu?
-Bo jesteś silniejsza ode mnie a raczej od większości demonów. Nie wiem tylko czy dałabyś sobie radę z samym Lucyferem.
-W takim razie jakie plany na dziś?
-Rób na co masz ochote
-A Ty?
-Muszę czegoś poszukać
-Pomóc Ci?
-Nie
-Jak chcesz
wstałam i wyszłam za dom za pomocą swojej mocy przebrałam się w kostium i wskoczyłam do basenu. Trzeba przecież odreagować jakoś tego kretyna. Co on sobie myśli? Nie może przecież być raz przeuroczo miły a za chwilę zimny jak lód. Nie wiem ile czasu mogło minąć ale na pewno kilka godzin. Całe szczęście, że obecnie nie czuje zmęczenia. Takashi stanął w drzwiach tarasowych.
-Chodź na chwilę
-Przecież miałam robić co chce.
-O co Ci chodzi? Masz tu być za 5 minut.
Byłam na tyle wkurzona, że moje ciało było na tyle rozgrzane, że wyschło momentalnie. Przebrałam się w normalne ubranie i weszłam do środka. Takashi stał trzymając śliczną, długą suknie w stylu dawnych lat.
-Przymierz.
-Po co?
-Niedługo Lucyfer organizuje bal dla każdego który coś tu znaczy i masz iść w tym.
-A jak nie?
-Nie masz wyboru jemu nawet ja nie mogę się w pełni sprzeciwić
-Czemu nie mogę jej założyć jej tak jak innych rzeczy?
-Ponieważ jest od Lucyfera i w pewnym sensie jest zablokowana.
Wzięłam ją i poszłam do najbliższego pomieszczenia. Był to jakiś pokój w stylu dokładnie takim samym jak reszta domu. Nałożyłam ją, była strasznie ciężka i sztywna. Nie byłam w stanie zasznurować gorsetu więc przytrzymując ją z przodu wyszłam.
-Zawiąż.
Ciągnął za sznurki jakby chciał mnie udusić nią. jego ciepły oddech pieścił moją szyje. Mój umysł odchodził od zmysłów. Miałam tylko jedną wizję- zatracić się w tych cudownych ustach. Gorset stawał się coraz ciaśniejszy,a mi robiło się coraz cieplej.
-Już
Jednak nie odsuwał się. Nie wiele już myśląc odwróciłam się kładąc dłoń na jego rozgrzanym policzku i zbliżyłam nasze wargi. Odwzajemnił pocałunek kiedy zaczęłam się zatracać tak po prostu odsunął się.
-Nie możemy więcej tego robić
W moich oczach mimowolnie pojawiły się łzy. 
-Wiec czemu odwzajemniłeś pocałunek? Po co było to całe przedstawienie po tym jak Ogata już odszedł?
-Bo pociąga mnie Twoje ciało.
-Jaki Ty kurwa szery jesteś.
-I tak związek opiekuna z podopieczną jest zakazany więc nie licz na nic chyba ze taki jedno razowy numerek bez zobowiązań o którym nikt się nie dowie.
Strzeliłam go w twarz i wybiegłam z domu. Kierowałam się prosto na plażę, utrudniały mi to łzy oraz nadmiar materiału w sukience. Usiadłam na gorącym piasku i patrzyłam jak "słońce" zachodzi.
-Mogę się dosiąść?
Za moich pleców dobiegł mnie nieznajomy męski głos.
-Tak, proszę.
Otarłam oczy.
-Nie boisz się siedzieć z nieznajomym?
-A Ty nie nie boisz się podchodzić do nieznajomej?
Uśmiechnął się przyjaźnie.
-Jestem Damon
Wyciągnął w moją stronę rękę.
-Jasmine ale możesz mówić mi Mia
-czemu płakałaś?
-Drobna sprzeczka z współlokatorem.
-Rozumiem sprawy prywatne nie wnikam  już.
-Dziękuje. Nie widziałam Cię wcześniej.
-To samo mogę powiedzieć o Tobie tyle, że ja przychodzę tu od tygodnia codziennie patrzeć na zachód a później na gwiazdy.
-Czyli tydzień temu opuściłeś  dom opiekuna?
-Dobrze kojarzysz fakty, i dokładnie tydzień temu tu trafiłem. 
-Jakim cudem tak szybko się wyrwałeś?
-Miałem dość specyficznego opiekuna już pierwszego dnia napisał do Lucyfera, że jestem gotowy dostałem mały domek przy plaży i o to moja historia.
-Faktycznie byłeś gotowy tak szybko?
-Nie miałem o niczym pojęcia dalej niewiele wiem ale jakoś daje rade.
Uśmiechnął się z zadowolenia.
-Mogę spytać kim on jest?
-Aron znasz?
-Powiedzmy, że nie przypadliśmy sobie do gustu
-Jakoś mnie to nie dziwi, spójrz tam jest wielki wóz
-Niesamowity
-Wybacz ale muszę już wracać.
-Nie pozwolę Ci samej wracać w takim miejscu nigdy nie wiadomo kogo się spotka.
-Z przyjemnością skorzystam z propozycji.
Otrzepałam suknię z piasku i ruszyliśmy w stronę powrotną.
-Czemu jesteś tak dziwnie ubrana?
-Pokłóciliśmy się gdy właśnie ją przymierzałam przed jakimś smutnym balem.
-Wygląda niewygodnie.
-Bo taka jest
-Ale ładnie Ci w niej
-Dziękuje.
-Widzisz tamten dom?
Wskazał na nieduży domek
-Tak
-Tam właśnie mieszkam. Gdybyś kiedyś miała ochotę to zapraszam.
-Uważaj bo jeszcze skorzystam.
-Na to właśnie liczę.
Po 20 minutach staliśmy już przed ogrodzeniem domu diabła.
-To jesteśmy na miejscu
-Niezła chata
-masz racje szkoda, że nie da się tego powiedzieć o właścicielu.
Jak na zawołanie w bramie stanął Takashi.
-Gdzie byłaś? Kto to?
- A chuj Cie to interesuje.
-Dziękuję i dobranoc...może jeszcze się spotkamy.
-Dobranoc
Damon odszedł a ja minęłam Takashiego i poszłam prosto do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz....

środa, 21 grudnia 2011

7...

[Jasmine]
Niechętnie otworzyłam oczy przez ciemne zasłony przebijały się cienkie strugi światła, oznaczało to, że czas wstawać. Głowa przeraźliwie mnie bolała, myślałam, że po śmierci nie czuje się już takich rzeczy. Leniwie wysunęłam nogę spod kołdry. Miałam wrażenie jakby ktoś potraktował ją lodem. Biegiem ruszyłam do szafy po najgrubszą bluzę jaką tam znalazłam i po bardzo stylowe grube, różowe, futrzane kapcie robione na wzór emu. Ubiorem przypominałam uciekiniera z cyrku. W łazience się okazało, że ogólnie wyglądam delikatnie mówiąc tragicznie. Podkrążone oczy i skóra tak blada, że bez problemu dostała bym role śmierci w jakimś horrorze. Nie miałam siły doprowadzać się do stanu w którym nie straszyła bym innych, a po za tym jak najszybciej chciałam znaleźć się w kuchni w której na pewno czekał już Takashi. Od wczorajszego pocałunku nie zamieniliśmy nawet słowa więc jestem bardzo ciekawa czy poruszy teraz ten temat no i jak teraz będzie. Może jakimś tam cudem podobam mu się? pełna nadziej połączonej z radością i brakiem siły na wszystko ruszyłam na dół tracąc równowagę po drodze jakieś 50 razy. Po dotarciu do celu zajęłam swoje stałe miejsce na krześle barowym i czekałam na jakąś reakcje swojego opiekuna.  Stał do mnie tyłem i smażył chyba jajecznice. Nam sam jej zapach zemdliło mnie. Odwrócił się i postawił przede mną kubek z gorącą kawą dotykając niechcący mojej dłoni. Jego skóra wydała mi się teraz tak przyjemnie zimna. Chwila! Zimna? Przecież on jest dużo cieplejszy niż ja. Pewnie gdyby nie ten szokujący fakt wybuchnęła bym śmiechem ponieważ miał na sobie fartuszek z podobizną supermena.
-Dobrze się czujesz?
Więc jednak i jemu nie umkną ten dziwny fakt?
-Szczerze mówiąc to nie.
Ej no mogę być i chora co mi tam i tak już nie umrę przecież więc chyba możemy najpierw porozmawiać o wczorajszym wieczorze a później zajmiemy się kwestią dziwnych zdarzeń.
-Powinnaś się położyć
Miał racje. Wstałam i w tym oto momencie obraz mi się rozmazał i straciłam równowagę jednak Takashi mnie złapał ratując tym od upadku. Zaprowadził mnie do jednego z pokoi które znajdowały się na parterze domu. na jego widok miałam ochotę zacząć uciekać! Wyglądał niczym wyjęty ze szpitala. Pod przymusem położyłam się.
-Poczekaj chwilę zaraz wrócę.
Chciałam krzyknąć, żeby nie zostawiał mnie w tym upiornym miejscu jednak moje narządu głosu odmówiły współpracy. A świat z przed oczu mi zniknął.

[Saga]
Nie wiedziałem co się dzieje więc zadzwoniłem po Shou na całe szczęście reszta zespołu była akurat u niego. Więc pojawili się jednocześnie tuż obok mnie.
-Co się stało?
-nie wiem Jasmine ma takie objawy jak przy przyjmowaniu mocy tyle, że w przypadkach w których występują problemy. A przecież jest tu już jakiś czas i nic się nie działo.
-Wydarzyło się coś ostatnio?
-Nie. Znaczy jakby to ująć jakby stawała się w pewnym sensie diablicą.
-Dziwne, nie spotkałem się nigdy z czymś takim
Dziwne to raczej było to, że Nao pierwszy raz o czymś takim słyszy w końcu przeczytał każdą książkę na temat podziemi i rozmawiał z każdym dziwnym przypadkiem dlatego czasem nazywamy go naszą encyklopedią.
-Dobra nie marnujmy czasu dam jej trochę swojej krwi i jej przejdzie.
Shou w końcu zaczął z sensem mówić. Weszliśmy do niej. Była nie przytomna. Shou wysunął swoje kły i przegryzł skórę na nadgarstku po czym krwawiącą rękę przysuną do jej ust. Jasmine otworzyła oczy jednak były jakby nie obecne nie kontaktowała z otoczeniem. Dostała gorączki i drgawek po czym zaczęła pluć krwią.
-Jeszcze nikt nie wypluwał mojej krwi.
Oburzył się Shou
-Tora weź ją uspokój.
Oczy gitarzysty stał się momentalnie niebieskie podszedł do łóżka w pełnym skupieniu i...zero efektu.
-Nie mogę blokuje swój umysł..dziwne.
W momencie poczułem jak odpływam w świat bez problemów..chwila...coś nie tak.
-Tora do cholery nie mnie miałeś uspokajać!! Nao zabierz go stąd i wielce obrażonego Shou też.
Hiroto obserwując wszystko stał z boku. Aż się odezwał szokując wszystkich tym, że jeszcze tu jest.
-Poczekajcie coś się dzieje.
Miał racje. Jasmine z czerwonymi tęczówkami unosiła się w powietrzu. Ręce miała rozłożone. A sama była w pozycji pionowej tuż nas  sufitem. Zapadła cisza którą przerwał dźwięk łamanych kości i po chwili krzyki bólu.  jej ciało wyginało się nie naturalnie, to żebra co chwila łamały się. Chciałem coś zrobić. Tylko co? Wszyscy byliśmy w jeszcze większym szoku kiedy wyrosły jej wielkie czarne skrzydła, a co dziwniejsze nie spłonęły jak w naszym przypadku. Po tym swobodnie opadła na łóżko a z twarzy znikł ból.
-Hiroto co to było?
-W niebie powiedzieli by, że to upadły anioł tylko jakby hmm nie upadły jednocześnie.
Otworzyła oczy, miały już swoją naturalną barwę a skrzydła schowały się. Rozejrzała się.
-Co się stało? Kiedy przyszliście?
-Nie wiemy. Ale już wszystko będzie dobrze. Odpoczywaj my musimy już iść.
Nao jaka nasza encyklopedia musiał zabrać głos.
Unikając więcej pytań wyszliśmy.
-Pojebało Cię?
Hiroto wydarł się na mnie.
-O co Ci chodzi?
-MY IDZIEMY!! rozumiesz MY a nie TY!! TY tam wracasz i jesteś tam. Nie wiemy czy to koniec jak coś masz nas wezwać a teraz wracaj do niej i nie opuszczaj nawet na minute.
-Chyba masz trochę racji
Nao złapał się za głowę demonstrując swoje załamanie.
-A jak o coś będzie mnie pytać?
-To odpowiesz prawdę przecież i tak nic nie wiemy. Chociaż jak widać wy wiecie więcej niż my tylko jakoś ukrywasz przed nami coś Saga.
-Nie, nie skąd. To ja już wracam do niej.
Jakie to dziwne właśnie uciekłem do pomieszczenia z którego przed chwilą uciekałem. Usiadłem na łóżku obok Jasmine. Może i łóżko wyglądało na szpitalne jednak było zdecydowanie większe.
-Czemu mnie wszystko boli?
-Bo skrzydła Ci wyrosły księżniczko.
-Tylko nie księżniczko!
Najwyraźniej odzyskała już w pełni siły bo znowu się słodko wkurzała.
-Oj nie denerwuj się tak.
Położyłem się obok i przytuliłem ją do siebie.
-Chce z Tobą porozmawiać.
Ałć nie lubię tego zdania
-O czym?
-O wczorajszym wieczorze.
-AAa o tym.......no cóż wiesz to takie przedstawienie przed Hiroto było....ale tak jakoś się przeciągnęło bo całkiem przyjemnie było.....
Spojrzałem na nią w nadziej, że mi przerwie. Jednak co ujrzałem? Ona spała...w najlepsze zasnęła po raz kolejny wybawiając mnie od tłumaczeń się. Do dałem tylko w myślach " i z chęcią bym to powtórzył" Czym jeszcze ona mnie zaskoczy?



Z przyczyn nie zależnych ode mnie nastała tu pewna przerwa...szczerze to nawet brakowało już mi pisania tu moich wytworów wyobraźni. Ehhh...ale wróciłam już i znowu mogę chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości :) a po tylu godzinach w szkole jest to bardzo przyjemne :P

Przed świętami pewnie już nie uda mi się nic dodać więc chce wam życzyć wesołych świąt! 

wtorek, 29 listopada 2011

6...

[Jasmine]
Rozejrzałam się po pokoju, był wielki z dużą ilością okien. Chwile mi zajęło zanim przypomniałam sobie gdzie jestem. Saga wyszedł z łazienki owinięty tylko w ręcznik a woda kapała mu z włosów. Wyglądał wręcz pociągająco.
-Jak samopoczucie?
-Bywało lepsze.
-Co powiesz na to by wieczorem przejść się do klubu?
-Wydaje mi się, że to nie najlepszy pomysł.
-Spokojnie, Aron przez najbliższy miesiąc nie wyjdzie z domu. Mam dla Ciebie niespodziankę.
-jaką?
-Poczekaj chwilę tylko się ubiorę.
Wrócił do łazienki by za chwilę wyjść już w pełnej garderobie. Zaprowadził mnie do mojego pokoju, przed drzwiami zasłonił mi oczy i dopiero wtedy je otworzył. Wprowadził mnie do środka i odsłonił oczy.
-I jak Ci się teraz podoba?
-Jest piękny.
ściany były pomarańczowe w tym jedna granatowa a na niej przyczepione lampki w kształcie gwiazdek. Przy ciemnej ścianie stało metalowe duże łóżko z baldachimem. Pod oknem znajdowało się biurko. Była jeszcze pasująca do wystroju ława z świeżo ściętymi słonecznikami i dwa fotele.
-Cieszy mnie to, a teraz się ubierz i na śniadanie. Czeka nas dziś trochę pracy.
Wyszedł zostawiając mnie samą. Zastanawiało mnie czy to wczorajsza wizyta Arona tak zmieniła stosunek Sagi czy jednak przyczyna była jakaś inna. Kiedy byłam już gotowa zeszłam do kuchni gdzie czekały już na mnie tosty z czekoladą. To robiło się już dziwne ale nie będę narzekać. Po śniadaniu poszliśmy do piwnicy gdzie trenowaliśmy.
-Dziś skupimy się na Twojej mocy. Wczoraj pokazałaś co potrafisz więc dziś postaraj się stworzyć ognistą kulę i rzucić ją w tamtego manekina.
wskazał na najdalej stojącego manekina. Czy on sobie żartował?
-Nie dam rady.
-Jak uwierzysz to dasz. Ja będę cały czas kontrolował twój umysł by mieć pewność, że się nie obijasz.
I tak kilka godzin spędziliśmy w milczeniu. Przez długi czas w moich rękach nie pojawiała się nawet iskierka, z czasem był już niewielki płomyk który po dokładnie dwóch sekundach gasł. Dopiero na sam koniec udało mi się stworzyć małą kulkę ognia ale żeby nie było tak pięknie to zgasła nawet nie w połowie drogi.
-Wystarczy na dziś zjedź coś i szybko się szykuj.
Zjadłam trochę lazanii ze szpinakiem i pobiegłam do pokoju. Ponieważ Takashi był dla mnie dziś zadziwiająco miły postanowiłam się trochę odwdzięczyć i ucieszyć jego oczka. W tym celu założyłam krótką przylegająca granatową sukienkę z dość dużym dekoltem. Do tego wysokie szpilki i delikatny makijaż. Po godzinie szykowania się zeszłam.
-Ile można czekać?- w jego głosie było słychać irytacje.
Podniósł wzrok i spojrzał na mnie.
-Każda minuta była warta.
I właśnie na to spojrzenie pożądania liczyłam.
-To jak idziemy?
Momentalnie oprzytomniał.
-Tak, tak oczywiście, że tak.
Otworzył mi drzwi od swojego ferrari i podjechaliśmy pod ten sam klub co ostatnio.W środku spotkaliśmy część jego zespołu.
-Gdzie Hiroto?
-Będzie później wiesz od jutra będzie już w piekle na dobre więc żegna się z Reitą.
-Przecież będą spotykać się na ziemi.
-To nie zmienia faktu, że urządzili sobie pożegnalny sex
W głosie Shou wyczuwałam odrobinę złości

[Saga]
-Shou wyluzuj masz jeszcze Torę. A ty Tora celowo nie doprowadzaj go to furii.
-Czemu? On się tak słodko złości. A jeszcze tak przyjemnie później odreagowuje to.
-Nie gadaj już tyle tylko chodź do samochodu i zacznij mnie w końcu pieprzyć.
Nao jak zwykle wybuch śmiechem jak tylko nasze słodkie diabełki się oddaliły za to Jasmine stała zdezorientowana całą sytuacją.
-Oni tak zawsze. Tora powoduje, że Shou się wkurza, a później żeby się odstresował i nikomu krzywdy nie zrobić idą się kochać.
Po jej minie wnioskowałem, że jest nieco zdziwiona relacjami jakie tu panują. Spojrzałem na Nao który był już pochłonięty rozmową z kimś
-Może zatańczymy?
-Jasne czemu by nie
Ruszyliśmy na parkiet. Jej ruchy sprawiały, że miałem ochotę zerwać z niej to co ma i iść w ślady Shou i Tory. Wyczuwałem od niej cynamon to musiało oznaczać, że denerwuje ją fakt, że nie pozwalam się nikomu do niej zbliżyć ale po prostu nie wytrzymałbym widoku gdy ktoś inny ją dotyka. Jej ciało tak przyjemnie wiło się pod moimi dłoniami a zapach jej skóry rozpalał wszystkie moje zmysły. Na moment zgasło światło. gdy ponownie było coś widać. Jasmine klęczała na podłodze trzymając się z głowę. jak najszybciej  wyprowadziłem ją za budynek gdzie nikogo nie było. Oparła się o ścianę. Jej tęczówki tak samo jak włosy miały teraz barwę czerwoną. Co się działo? Chciałem już o to zapytać kiedy z jej ust wydobyła się odpowiedź.
-Raptem zaczęłam słyszeć wszystkich w środku. Przerażający natłok słów.
Wiedziałem już co się stało. Z jakiegoś powodu zaczęła słyszeć myśli innych.

[Jasmine]
-Co się dzieje?
-Słyszysz myśli innych tak jak ja
-Czemu?
-Zauważyłaś jaki kolor oczu mają diabły?
Trzeba im przyznać, że miały zadziwiające barwy. Takashi miał brązowe ale z nalotem szarości, Tora dziwnie niebiesko-fioletowe, Shou przerażająco czarne a Aron mimo, że był czarny miał jaskrawo zielone.
-Tak, nie są spotykane.
Podał mi lusterko. Widok mnie zaszokował. Moje włosy i oczy były czerwone.
-Co się stało?
-Nie wiem ale z jakiegoś powodu masz cechy diabła. Teraz musisz się skupić i wrócić do normalnych barw.
Zamknęłam oczy i uspokoiłam myśli gdy ponownie spojrzałam na diabła wszystko wróciło do normy.
-A teraz zapamiętaj. Musisz uważać nikt nie może się o tym dowiedzieć.
-Dobrze
-Cholera
-Co?
Tym razem przekazał wiadomość mi w myślach. "Hiroto tu idzie. Słyszał rozmowę. Nawet on nie może wiedzieć a będzie zadawał pytania. teraz Cię pocałuje"
Takashi przysunął się do mnie. Jego gorące wargi wbiły się w moje. Były cieplejsze niż się tego spodziewałam a do tego takie miękkie. Miał racje odnośnie Hiroto było już słychać jego kroki.
-Więc o tym nie może się nikt dowiedzieć tak?
Basista odsunął się ode mnie.
-Hiroto proszę nie mów nikomu wiesz jaka jest sytuacja.
-Spoko, będę milczał. Nie przeszkadzajcie sobie, tylko trochę bardziej uważajcie.
-Dzięki. Sam lepiej uważaj.
Ponownie złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Nie przestawał mnie całować jeszcze długo po tym jak Ogata odszedł.

niedziela, 27 listopada 2011

5...

 [Jasmine]
Do domu wróciliśmy gdy było już zupełnie ciemno. Wiecie, że nawet tu widać miliony gwiazd? Nie sądziłam, że jeszcze je zobaczę, były takie piękne. Jednak Takashi chyba nie dostrzegał tego tylko jak najszybciej szedł.  Dopiero teraz zaczynałam odczuwać jak bardzo jestem zmęczona, bez słowa poszłam do siebie. Rozejrzałam się po pokoju. Zdecydowanie muszę coś tu zmienić bo nic do mnie nie pasuje. Jeszcze tylko szybko wieczorna toaleta, przebrać się w piżamkę i do łóżeczka. Było tak przyjemnie ciepłe i miękkie, że powieki momentalnie mi opadły. Kiedy nachodził mnie sen usłyszałam jakieś ruchy w pokoju.
-Takashi coś się stało?
Nie miałam siły nawet otworzyć oczu więc czekałam tylko na odpowiedz.
-Piękna Ty moja nie ma tu Sagi
Momentalnie się rozbudziłam i stałam na przeciwko Arona. Panika zaczęła ogarniać mój umysł. Jak on tu wszedł?
-Czego chcesz?
-Myślę, że dobrze wiesz. Zawsze mam to czego pragnę, a teraz pragnę Ciebie. Jeszcze niczym nie skażona. Nie tknięta ahh....nie mogę się już doczekać Twojego ciała.
-Wynoś się!
W myślach próbowałam wołać Sagę, oby tylko mnie usłyszał. Aron zbliżył się do mnie. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Nie mogłam się poruszyć ani nic powiedzieć. Jego usta muskały moją szyje zostawiając mokre ślady, a ręce błądziły po moich piersiach. Musiałam coś zrobić tylko co? Takashi powtarzał że najpierw trzeba się skupić. Tylko jak się tu skupić? Ale co mi pozostało? Trzeba chwytać się wszystkiego. Spróbowałam oddalić się myślami gdzieś daleko, odnaleźć spokój, nie było to łatwe lecz po chwili czułam jak nabieram siły.

[Saga]
Obudził mnie krzyk w mojej głowie. Była to Jasmine. Coś musiało być nie tak. W samych bokserkach biegłem do jej pokoju. W tym monecie zacząłem żałować, że zablokowałem możliwość teleportowania się w domu i że jej pokój znajduję się na drugim końcu korytarza. Z hukiem otworzyłem drzwi. Widok mnie zaszokował Aron dobierał się do Jasmine. Do mojej niewinnej, bezbronnej Jasmine. Ogarnęła mnie furia. Oczy rozbłysły mi szarością, wzrok się jeszcze bardziej wytężył, umysł pracował na najwyższych obrotach a na ciele pojawiło mi się kilka tatuaży które zazwyczaj ukryte są pod ubraniem. To wszystko oznaczało, że jestem gotowy do walki. Aron dobrze wiedział, że nie ma ze mną szans, przynajmniej tak by było w normalnych warunkach a nie kiedy ma tarcze w postaci jej. Wizje jakie mi przedstawiał w myślach były jak cios nożem w plecy.  Byłem lepiej wyszkolony tyle, że tym razem to on miał przewagę tylko czy jest w pełni tego świadomy? Zna mnie od dawna więc wie, że nie liczę się z istnieniem innych. nie bez powodu to ja dowodziłem armią a nie on. Jednak istnieje możliwość, że mógł mnie śledzić gdy byłem na ziemi a wtedy jestem już na straconej pozycji. Ale warto zaryzykować, zawsze warto gdy jest chociaż by cień nadziei.
-Zostaw ją!
-Teraz moja kolej na zabawę
-Powiedziałem byś ją zostawił bo inaczej pożałujesz.
-Mam taką nadzieję. Nie bez powodu tak jej pragnę, chce dłuższej rozrywki, chce Twojej zemsty gdy to ja pierwszy ją zaliczę, a dobrze wiesz, że prawnie nic nie możesz zrobić.
Więc o to mu chodziło. Chciał zemsty, a do tego miał racje pod względem prawa nic nie mogłem zrobić ale ja nie patrze na prawo wyznaje własne zasady. Byłem gotowy się na niego rzucić jednak w ostatniej chwili udało mi się odskoczyć. Ciało Jasmine zaczęło płonąć czarnym płomieniem. Pierwszy raz widziałem coś takiego. Jej nic nie było jednak Aron to już co innego. Jego skóra była cała poparzona a co dziwniejsze nie goiło się to od razu. Odskoczył od niej. Nie był w stanie się uzdrowić, płomień musiał go zabijać.
-Co Ty do cholery zrobiłeś? Chcesz mnie unicestwić?
I najnormalniej znikną. Oj żeby wiedział, że miałem na to ochotę jednak to nie byłem ja. Nie jestem w stanie dokonać czegoś takiego i dobrze o tym wiedział. Teraz to on będzie szukał zemsty na mnie i zna już mój słaby punkt. Mia klęczała na podłodze, była przerażona. Chciałem do niej podejść jednak gdybym to zrobił skończył bym jak nasz nie proszony gość. Przykucnąłem na bezpieczną odległość.
-Uspokój się. Już wszystko dobrze.
Wzięła kilka głębszych oddechów i płomień zgasł.
-Jak to zrobiłeś?
-To nie byłem ja. Nic nie musiałem robić sama sobie dałaś rade. Najwyraźniej płomień to Twój żywioł.
Owinąłem ją kocem i przytuliłem. Pachniała jeszcze przerażeniem.
-Jesteś silniejsza niż myślałem. Jeszcze trochę i byś go zlikwidowała. Nie przejmuj się już nie wróci tu więcej, a teraz połóż się i wyśpij.
Otworzyłem drzwi
-Takashi..
jej głos był tak boleśnie niepewny.
-Tak?
-Nie chce zostawać sama
Odwróciłem się do niej. Stała naprzeciwko częściowo zwęglonego łóżka. Na Lucyfera! Czy ja jestem ślepy? Jak mogłem nie zauważyć, że przy okazji spaliła sobie łóżko. I w najlepsze zostawił bym ją samą i co? Spała by na podłodze? Zbliżyłem się do niej i bez słowa zaprowadziłem do swojej sypialni. Łóżko miałem na tyle duże by mogła spać spokojnie bez obawy, że mógłbym się do niej dobierać. A nie ukrywam wizje erotyczne to z nią w roli głównej miałem różne i wielokrotnie jednak nie w takiej sytuacji. Myślałem, że położy się na drugim końcu jednak wtuliła się niepewnie we mnie. Byłem jeszcze znacznie cieplejszy niż zazwyczaj i najwyraźniej jej to teraz odpowiadało.  Pocałowałem ją w czoło i wyszeptałem "dobranoc". Momentalnie zasnęła. Za to ja jeszcze długo wsłuchiwałem się w jej bijące serce próbując zrozumieć co tak naprawdę się wydarzyło. Co ma oznaczać ten płomień. Kim ona tak na prawdę jest? Czego tak na prawdę chciał Aron?

piątek, 18 listopada 2011

4...

[Jasmine]
Słyszałam nad sobą jak Takashi próbuje mnie obudzić powtarzając ciągle moje imię. Leniwie otworzyłam oczy, miał na sobie wojskowy mundur. O co właściwie chodzi? To już nawet po śmierci nie można się wyspać?
-Czemu mnie budzisz?
-Czas na Twój trening
-Która godzina?
-Dokładnie 5.01
Sięgnęłam ręką po poduszkę leżącą obok po czym się zamachnęłam i trafiłam go prosto w głowę.
-Sam sobie trenuj w środku nocy
-Wstawaj bez gadania, czekam na Ciebie na dole masz 5 minut.
Wychodząc dodał tylko bym nałożyła jakiś dres. Nie wierze o 5 rano wstawać i to w piekle. Nałożyłam na siebie jakiś czarny dres i poszłam do tego psychicznego diabła.
-Chce śniadanie- co jak co ale głodna byłam strasznie
-Po treningu
-Chyba sobie żartujesz?
-jestem jak najbardziej poważy. Nakładaj buty i przed dom.
Czułam, że mam przesrane, on za bardzo się wczuł w to. Wyszłam tak jak chciał.
-Na rozgrzewkę biegniemy do okoła mojej posiadłości wzdłuż ogrodzenia.
Dobre w tym to, że powiedział my a znacznie gorsze, że nawet nie widziałam końca ogrodzenia. Ile tu może być metrów? Przecież ja umrę ponownie!! Nie mając nic do gadania zaczęłam biec na całe szczęście okazało się, że moje ciało tu stało się znacznie sprawniejsze. Ale panująca cisza mnie denerwowała. Nawet nie wyobrażacie sobie jak pociągająco wyglądał w tym mundurze i jak tu się niby skupić? Pewnie jakoś w połowie zabrakło już mi sił.
-Może jakaś przerwa?
-Biegnij dalej. Jeśli się zatrzymasz karne okrążenie.
jakimś cudem dobiegłam do końca a raczej doczołgałam się niemal. Zdecydowanie już miałam dosyć a podobno to tylko początek. Nie miałam siły już nawet oddychać, a żołądek przywarł mi już z głodu do kręgosłupa.
-teraz pokonaj ten tor przeszkód
Rozejrzałam się po linach, drabinkach, oponach, błocie i wielu innych rzeczach które jeszcze mnie czekały.
-Czy my się bawimy w jakieś wojsko?
-To nie zabawa. Chce, żebyś była gotowa na wszystko
-Nie lepiej najpierw poćwiczyć moje moce?
-Do tego przejdziemy później a teraz biegnij
Ruszyłam, dalsza dyskusja nie miała by sensu. Wszystko było by dobrze gdybym nie była taka głodna! W głowie zaczęło już mi się  kręcić i nogi plątać czego efektem było wylądowanie na plecach w błocie i to dość efektownie. Wydałam z siebie tylko jęk bólu i postanowiłam wykorzystać chwile i poleżeć by odpocząć chociaż trochę. Takashi podbiegł do mnie w sekundzie z przerażeniem na twarzy szczerze to nawet chciało mi się śmiać z jego reakcji.
-Nic Ci nie jest?
-Pomijając fakt, że chcesz mnie zagłodzić i wykończyć fizycznie to wszystko jak najbardziej jest dobrze no może jeszcze nie licząc tego, że nie żyje od niedawna.
-No może trochę przesadziłem jak na pierwszy raz.
Wyciągnął rękę w moją stronę by pomóc mi wstać, chwyciłam go i pociągnęłam w swoją stronę. Mój plan nieco mi nie wyszedł bo zamiast wylądować obok w błocie zatrzymał się na rękach kilka milimetrów nade mną. Patrzył mi prosto w oczy. Jego tęczówki były takie niesamowite miały barwę ciemnej czekolady jednak połyskiwały metaliczną szarością, nie umiem ich opisać były piękne. Jedyne o czym teraz myślałam to to, żeby zniżył się jeszcze trochę i mnie pocałował. Tak zdecydowanie chciałam poczuć teraz jego usta. Ciekawe czy były tak gorące jak on? Co za głupie pytanie na pewno były. Odezwał mi się w głowie cichy głosik mówiący "Zrób coś! Nie możesz go pocałować" Czemu ja zawsze słucham tej swojej dobrej strony? Będę musiała się kiedyś tego oduczyć. Dłonią umazaną całą w błocie przejechałam mu po twarzy.
-Nie ładnie - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby, a jego oddech przyjemnie muskał moją skórę.
odwdzięczył mi się tym samy przez co zaczęliśmy się bawić w błocie niczym 3 letnie dzieci. Dobrze, że nikogo więcej nie było bo musiało to wyglądać dziwnie, a nasze pozycje mogły dużo sugerować.
-Koniec zabawy.
Zarządził podnosząc się. Powoli rozpiął górną cześć ubrania po czym ją zdjął. Moim oczom ukazał się jego delikatny kaloryfer. Czułam się ja w niebie, chyba to dość dziwne porównanie biorąc pod uwagę gdzie się znajduje. Czy muszę wspominać jaką miałam ochotę poczuć jego ciepło na sobie? Cholera a jeśli on to wszystko słyszy? Spojrzałam na jego twarz jednak nic nie wskazywało na to by wiedział o czym teraz myślę.
-Nie wpuszczę Cię takiej do domu. Chodź za mną.
Poszliśmy za dom gdzie był basen.
-Poczekaj chwilę zaraz przyjdę.
Rozejrzałam się, było tu jak w jakiejś bajce tylko mieszkaniec trochę nie pasował do tego opowiadania chociaż muszę przyznać, że stał się nieco bardziej miły kto wie, może istnieje szansa, że jakoś się dogadamy jeszcze. Takashi wrócił z wężem ogrodowym i odkręcił wodę. najpierw spłukał ze mnie całe błoto a następnie z siebie. Czekałam na niego na krawędzi basenu, odkładając nasze "źródło czystości" wypiął swój zgrabny tyłeczek wpychając mnie nim do wody. Wskoczył od razu za mną jednak zanim dopłynął do mnie ja stałam już przy domu.
-Twoja akcja ratunkowa była dość zbędna. Jak chcesz się mnie jednak pozbyć to powiedź a nie próbujesz mnie wykończyć wszystkimi możliwymi sposobami.
Obrażona ruszyłam do domu. Saga już stał otwierając przede mną drzwi bez słowa go minęłam i poszłam do siebie nałożyć coś suchego. Po dłuższej chwili zastanowienia postanowiłam zejść na jakieś śniadanie. Usiadłam na barowym krześle w kuchni.
-Proszę- postawił przede mną talerz naleśników z czekoladą-przepraszam
-Słuchaj jeśli, aż tak Ci nie odpowiada, że tu jestem to powiedź, poradzę sobie sama. Zachowujesz się jak skończony dupek a jak już przemówisz ludzkim głosem to próbujesz mnie wykończyć.
-Masz racje zachowuję się nie stosownie.
-Brawa dla Ciebie za zauważenie w końcu tego.
Zdecydowanie byłam jeszcze na niego zła.
-Zrozum od zawsze jestem taki. Nigdy nie byłem słaby jak Ty.
Włożyłam do ust ostatni kawałek naleśnika i wstałam.
-Gdzie idziesz?
-Rozbić namiot przed domem.
-nie masz namiotu.
-Nie? No to patrz
Pstryknęłam efektownie palcami i momentalnie w mojej drugiej ręce pojawił się zapakowany namiot.
-Już mam
Jego zaskoczona mina mówiła wszystko. Uśmiechnęłam się złośliwie i poszłam w stronę drzwi. Takashi zagrodził mi drogę.
-Nigdzie nie idziesz.
-To się jeszcze okaże.
Przysunął się do mnie i zaczął mi mówić do ucha zmysłowym głosem
-Nie pozwolę Ci.....
Odsunął się i spojrzał mi w oczy po czym dokończył
-...szpecić mi ogródka czymś takim
-Ty zapatrzona w siebie egoistyczna świnio!
-Po prostu idealnie- uśmiechnął się w ten swój zniewalający sposób
teraz to byłam już zdezorientowana.
-że co?
-Nie zauważyłaś, że kiedy jesteś zła wręcz idealnie sobie radzić z materializowaniem czego tylko chcesz?
Zatkało mnie on miał racje. Chwila, moment. Tylko czy on mnie zdenerwował specjalnie czy faktycznie tak myśli?
-To już zostanie moją tajemnicą.
Cholera znowu mu dałam grzebać sobie w głowie.
-Chodź za mną czas na ciąg dalszy ćwiczeń.
Zeszliśmy do piwnicy a raczej wielkiego pomieszczenia które całe, łącznie z sufitem było pokryte materacami. Staliśmy na przeciwko siebie.
-Uderz mnie
-Czemu?
-Na co Ci sprawność fizyczna bez umiejętności obrony.
-A od tego nie jest broń?
-Nie zawsze będziesz ją miała wiec zaczynajmy.
Zamachnęłam się ale Saga zrobił unik, powtórzyłam próbę ale znowu bez skutku i tak jeszcze kilka razy. Przesuwaliśmy się tylko po sali jednak nie uderzyłam go ani razu jednak on miał możliwość wielokrotnie.
-Wystarczy.
Zmęczona usiadłam
-Wiesz na czym polega twój błąd?
-Nie?
-Za bardzo skupiasz się na ciosach i dajesz sobie czytać w myślach więc znam Twój ruch zanim go wykonasz.
-Więc co niby mam zrobić?
-Skoncentrować się.
-Co za dobra rada. Nie ma co bardzo pomogłeś.
-Wstań
Stanęłam na przeciwko niego.
-Zamknij oczy...wieź kilka głębokich oddechów.....a teraz otwórz oczy i zaczynamy.
Nawet ja zauważyłam poprawę jednak i tak z efektu nie byłam zadowolona. Takashi był szybszy, silniejszy i sprytniejszy.. Nie jeden raz to ja leżałam na podłodze a nie on.
-No dobrze zrobiło się późno i zasłużyłaś na drobną nagrodę. Masz godzinę na prysznic i przebranie się.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam odprężający prysznic. Wszędzie już czułam zapach mojego ulubionego czekoladowego żelu pod prysznic. Założyłam długie spodnie i cienki sweterek. Delikatnie się pomalowałam, uczesałam i byłam gotowa. Takashi już na mnie czekał. Szliśmy w nieznanym mi kierunku. Czyli mogło to być w każdy możliwy. Doszliśmy na plaże. Akurat był zachód słońca.
-Jak to możliwe, że jest już tak późno?
-Kiedy zajmiesz umysł zapominasz o ludzkich potrzebach. Przydatna rzecz. 
usiedliśmy na piasku patrząc jak fale uderzając o brzeg a "słońce" chowa się za horyzontem.
-Co takiego zrobiłeś, że jestem u Ciebie za kare?
-Manipulowałem życiem śmiertelnika więcej nie mogę powiedzieć.
-Dobra nie naciskam. Skąd tu zachód słońca skoro jesteśmy pod ziemią?
-Nie uważasz, że jest piękny?
-No jest
-No właśnie więc po co rezygnować z tego co piękne tylko dlatego, że to nie miejsce na to.
-Podoba mi się ten tok myślenia. Ale ocean tutaj?
-Wiesz opalanie toples wywodzi się z piekła, plaże nudystów też. A do tego była potrzebna plaża a co to za plaża bez wody..
-Wszystko idealnie przemyślane.
-Kiedy żyje się wiecznie ma się dużo czasu na dopracowanie wszystkiego. Cały czas doskonalimy piekło.
-Przecież jest tu wszystko
-Teraz tak myślisz ale zastanów się za np. tysiąc lat świat się zmieni więc i my musimy iść na przód by niebo nas nie prześcignęło. Musimy zachować standardy byśmy nie tracili nowych obywateli. 

poniedziałek, 24 października 2011

3...

Po co się zgodziłam sama nie wiem. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.
-Wiem tylko tyle co przeczytałem w Twoim życiorysie, zaobserowałem i to co myślałaś. Nawet teraz nie wiem o czym myślisz.- brzmiał dość niepewnie. Ah w końcu stracił tą swoją wkurzającą pewnośc siebie.
-Czemu?- mimo, że chciałam pokazać teraz, że to mogę byc ta nie miła i wredna to mój umysł postąpił inaczej a głos z moich ust wydobył się bardzo cichy i zdziwiony
-Blokujesz swój umysł.
-Jak?- jednego czeho byłam pewna to to, że na pewno niczego nie blokuje bo niby jak?
-Za pomocą mocy którą masz. Musi być silniejsza niż myślimy skoro robisz to nieświadomie.
-Wątpie. To o co chciałeś zapytać?- nie chciało mi sie nawet słuchac tych jego bajek wolałam się jednak dowiedzieć co go tak zaciekawiło, że postanowil zmienić swoje podejście
-Zastanawia mnie czemu przedstawiasz się Mia, przecież to twoje drugi imie. Osobiście uważam, że Jasmine bardzej do Ciebie pasuje. -zatkało mnie myślałam, że zapyta faktycznie o jakąś istotną rzecz a tu takie coś
-Od zawsze każdy do mnie mówili Mia nawet w domu więc tak już zostało. A Ty jak się w końcu nazywasz Takashi czy Saga?
-Dla mnie będziesz i tak Jasmine.To takie ładne imie- uśmiechnął się prezentując wszystkie zęby-  Nazywam się Takashi Sakamoto a Saga to mój pseudonim. Mam tak jakby pochodzenie japońskie i niektórym trudno było wymówić moje imie, bo widzisz niby każdy diabeł pochodzi z jądra ziemi to tak jakby wywodzi się z różnych kultur by każdy obywatel poźniej mógł się w pewnym sensie odnaleźć. A Saga dużo łatwiej wymówić więc właśnie tak jestem tu znany, a przy okazji przydaje się to na scenie. Możesz do mnie mówić jak chcesz nie zrobi to dla mnie różnicy. Więc pytaj teraz o co chcesz, odpowiem na wszystko co będę w stanie.
O co by tu zapytać? Mam tyle pytań w głowie, że nawet nie wiem od czego zacząć. Mam tylko nadzieję, że z żadnym mnie nie wyśmieje bo stwierdzi, że to takie oczywiste. Ale kiedy znowu będę miała taką okazje? lepiej chyba pytać o wszystko co przyjdzie mi do głowy. Szybko wybrałam losowo jedno z pytań w mojej głowie.
-Skoro mogę kontrolować to czy słyszysz moje myśli to mogę również stawiać opór np dla Arona?
-Jak najbardzej, jednak musisz najpierw panować nad sobą, zajmiemy się tym jak najszybciej. Musisz najpierw opanować złość, mimo, że to piekło nie jest tu mile widziane palenie czyjejś własności za to są kary.
-Każdy może czytać w myślach?
-Nie, mało kto posiada tą umiejętność. Nie jest to proste. To nie tak, że słysze na raz wszystkich, muszę się bardzo skupić na jednej osobie i dopiero wtedy ją usłysze.
No super, to co on aż tak bardzo się skupia na mnie by mnie podsłuchiwać? No nie ważne chyba wole nie wiedzieć co mu siedzi w głowie.
-Co się stanie jak już opanuje swoją moc?
-Będziesz mogła opuśić mój dom i dostaniesz zakwaterowanie w jeszcze nie ustalonym miejscu. Może to być całkiem niedaleko mnie albo na drugim końcu piekła i wtedy już prawdopodobnie się więcej nie zobaczymy jednak to wszystko zależy od Lucyfera i jego zamiarów wobec Ciebie. jednak on już jakiś czas temu przestał przykładać uwagę do osób które tu trafiają więc Twoje nowe miejsce pobytu będzie raczej bardzo przypadkowe.
-Hiroto powiedział, że byłam zbyt długo chroniona by nie trafić do Ciebie.
-Jednak nie umknęło to Twojej uwadze, a szkoda
-o co mu chodziło?
-Przez kilka lat chroniłem Cię, obserowałem i pilnowałem.
-Kto Ci kazał?
-Nikt zobaczyłem Cię kiedyś przypadkiem i wyczułem wtedy obecność innych mojego pokroju. Wtedy poczułem, że muszę Cię przed nimi chronić.
-Przed kim? Czemu?
-Nie wiem, ktoś wielokrotnie próbował Cię zabić, co gorsze były to dwie strony Niebo i Piekło. Hiroto mi w tym pomagał szpiegował jakby tych z nieba i kiedy nie byłaś pod obserwacją zabrał Cię nikt nie wie, że Ty to ta sama osoba o którą tak walczą ale w końcu się dowiedzą.
Mój umysł ogarnęła panika. Nie rozumiałam co się dzieje. Takashi musiał to wyczuć.
-Nie przejmuj się tym teraz, mamy trochę czasu dowiemy się o co chodzi i kto za tym stoi a wtedy już będziesz gotowa by się z tym zmierzyć. Razem damy rade tylko musisz wspolpracować.
W niezrozumiały sposób te słowa faktycznie mnie uspokoiły. Jednak w głowie nadal miałam setke pytań które się ze sobą nie łączyły. Chciała zapytać o wszystko jednocześnie w obawie, że okazja już się więcej nie powtórzy.
-Czemu Hiroto nigdzie nie należy?
-Ma dobre układy. Romansuje z aniołem i z Shou oraz Torą którzy są diabłami. teraz już będzie mógł należeć do piekła jego misja została zakończona i jesteś tu bezpieczna. A do nieba i tak nie może przynależeć jak wszyscy homoseksualiści. To dla nich duża strata jednak przepisy to piepisy.
-czemu? co w nim takiego?
-bez problemu manipuluje innymi więc jest bardzo przydatny po obu stronach.
-Nao też jest diabłem?
-Nie to zwykły obywatel taki jak ty
-Wszyscy mogął przenosić się na ziemiew takim razie?
-Nie tylko diabeł posiada taką umiejętność jednak może zabrać ze sobą obywatela dlatego możemy mieć zespół tam na ziemi.
-Po co on wam?
-Po tylu tysiącach lat tu nudziło się nam to postanowiliśmy trochę się zabawić zwerbowaliśmy Nao i Hiroto i jakoś samo dalej poszło. Później się okazało, że Hiroto jest w pewnym sensie wyjątkowy więc i Nao zabraliśmy tutaj.
Zaśmiał się lekko na widok mojej miny
-Coś jeszcze?
-nie to wszystko
Saga wstał i miał już wychodzić. Spojrzał z nadzeją w moją strone, najwyraźniej nie chcial jeszcze wychodzić z jakiegoś powodu. Coś mi w głowie musiało się przestawić ale też nie chciałam by już szedł.
-Chociaż zaczekaj jeszcze.
W sekundzie znalazł się na miejscu jakby tylko na to czekał.
-Tak?
-Czemu twoja skóra jest cieplejsza od mojej?
-To bardzo proste Ty pochodzisz od ludzi masz ludzkie ciało i emocje ja pochodze z jądra ziemi, nigdy nie byłem człowiekiem.
-Skoro ja mam emocje bo byłam człowiekiem to Ty ich nie masz?
-W niektórych diabłach jakby się budzą emocje i uczucia spowodowane jakimś wydarzeniem jednak chyba jeszcze to nie nastąpiło w moim przypadku.
To tłumaczyło czemu był znaczy pewnie nadal jest takim zapatrzonym w siebie kretynem. Tylko co spowodowało tą raptowną zmianę? Może czegoś chce? Dowiem się tego ale nie teraz, nie bezpośrednio. teraz powoli zasypiam więc nie czas na takie rozmowy.
-Możecie mieć dzieci?
Zaśmiał się jak zwkle
-Obywatele tacy jak ty nie. Diablic nie posiadamy więc trudno mi powiedzieć czy to możliwe ale ja jako diabeł mogę mieć.
Spojrzałam na niego w niedowierzaniu skoro on mógł miec to niby jak skoro nikt więcej nie mógł?
-Mogę mieć z człowiekiem. Widziałaś film "Omen"
-Tak
-To jakby nie wymysł ludzki bez obrazy ale aż tak genialni nie jesteście, to bardzej film dokumentalny. Było to dziecko jednego z diabłów.
Musiał usłyszeć moje rozważania czy jego bo szybko dodał
-Nie było moje to dziecko Arona przez co teraz nie może pojawiać się na ziemi.

[Saga]
-Jak można awansować z bycia obywatelem na diabła, demona czy kogoś tam?
jej aksamitny głos rozchodził się ponownie po moim ciele.
-Należy wyróżniać się nadzwyczajną mocą i zasługami innego sposobu nie znam.
Błagam niech tylko nie dopytuję się o więcej, najpierw musze mieć pewność, że ma szanse stać się jedną z najpotężniejszych tutaj. Błagam nie pytaj czy możesz awansować, powtarzałem w myślach.
-czemu nie chcesz mieć mnie pod swoją opieką?
No cudownie zadała jeszcze gorsze pytanie. I jak ja mam na nie odpowiedzić? musze szybko coś wymyślić, tylko co? Może prawda? Nie to nie jest dobry pomysł. Takashi szybko myśl. Patrzyłem tylko na nią i szukalem odpowiednich słów.
-Mogę jakoś zmienić opiekuna?
-Możesz. Nie zmieniaj, nie możesz nie wiadomo kto chciał Twojej śmierci musisz ze mną zostać.
Szybko myśl!! Nie możesz dać jej odejść. Saga myśl. Nigdy no na prawdę nigdy nie miałem jeszcze takiego problemu z wymyśleniem dobrej przemowy. Co się ze mną dzieje?
-To nie tak, że nie chce. Widzisz przepisy tutaj są ściśle określone a złamaniem ich grozi utrata prawa, wygananie albo nie wiem co jeszcze Lucyfer może wymyślić. Chodzi o to, że jak by to ująć..nie wszystko jest takie proste....ponieważ....właściwie to...jakby to dobrze ująć...to wychodzi na to, że.....z pewnych sytuacji trudno jest wyjść....i dlatego.....
Plątałem się coraz bardzej w swojej wypowiedzi. Niepewnie spojrzałem na nią. Czy ona śpi? Tak zasneła. Jakie ja mam wielkie szczęście. Zaniosłem ją na łożko, nakryłem kocem i pocałowałem w czoło. Była taka delikatna jak zawsze sobie wyobrażałem, jej aksamitna skóra przyprawiała mnie o przyjemny dreszcz. Co sie ze mną dzieję? O co chodzi? Przecież ja jej tylko pożądam nic więcej, jako spragniony seksualnie diabeł chce tylko bliskości jej ciała przeciesz nic więcej. Prawda? Ja nie mam uczuć. Nie mam serca, mam tylko płomień który się we mnie pali tak długo jak istnieje. Ale ona tak pięknie pachnie odrobina czekolady i lawendy. Tak lawenda- zdecydowanie śni jej się coś przyjemnego. Wziołem ostatni raz głęboki oddech i jak najszybciej wyszedłem z jej pokoju. Nie mogłem sobie pozwolić na chwilę słabość, prawo jasno się wyraża zgodnie z ustawą 666.666 "Opiekun nie może się dopuścić aktu seksualnego, ani być w zwiąsku z swoją podopieczną aż do chwili gdy dany obywatel nie opuści jego domu po zakończeniu przygotowań do istenia w Piekle które jest pod panowaniem Lucyfera." W głowie powtarzałem sobie ten o to przepis tak długo, aż nie zatraciłem się w swojej sennej fantazji.


Shizu nie widzę problemu w powiadamianiu Cię na maila jednak najpierw musisz mi go podać :) Cieszę się, że wam się podoba, jakoś na początku nie byłam przekonana, że to jest dobry pomysł.

sobota, 15 października 2011

2...

Nie dość, że zamiast iść zwiedzić piekło mieliśmy iść tak po prostu do klubu to jeszcze nie wiem kiedy mnie przebrał. Miałam teraz na sobie niebieską tunkie bez pleców i strasznie nie wygodne szpilki.
-Co to ma być?!- wskazałam na buty
-Buty, nie uważasz, że Twoje nogi w nich wyglądają wręcz cudownie?
Ehh miał racje, ale były przecież strasznie nie wygodne. Czy po śmierci nie powinny przestać przeszkadzać mi takie rzeczy? Zaraz chwila a co jego ręka robi na moim udzie?
-Może i dobrze wyglądają ale napewno lepiej będą się prezentowały bez Twojej ręki
-jesteś w piekle nie musisz być taka święta. i mimo swojej uwagi i tak cofną rekę
-Chce inne buty!
-Zmien sobie
-Jak?
-Mówiłem Ci już jak to działa, a że raczej nie uda Ci sie to więc nie marnuj czasu i chodź już.
Ale on mnie wkurzał. Złość ponowmnie we mnie narastała. Postanowiłam spróbować, w końcu palenie przedmiotów szło mi całkiem dobrze. Skupiłam się z całych sił na wygodnych butach sportowych. Po chwili na moich stopach znajdowało się to co chciałam, ponieważ wyszły zbyt ponure stwierdziłam, że przyozdobie je malymi diamencikami.
-Jak to? Czemu Ci sie udało?
Wkurzona spojrzałam na niego czego wynikiem było to, że nie tylko moje buty były całe w diamencikach ale i całe ubranie Takashiego.
-Mogłabyś troche uważać nad tym co robisz?
-Chyba jesteś od tego by mnie wszystkiego nauczyć.
Ominełam go i wyszłam przed dom. Chociaż to raczej nie był dom tylko jakaś willa. Wokół nie było widać nic z wyjątkiem wielkoego ogradu i czerwonego ferrari na podjeździe. Już po chwili diabeł stał ku mojego boku. Jak dla mnie to jechaliśmy stanowczo za szybko.
-Chszesz nas zabić?
-Myśle, że miał bym z tym pewnien problem.
-Jest tu podział na jakieś miasta?
-Nie
-Ulice?
-Nie
-Jaki jesteś rozmowny
-Po prostu zadajesz głupie pytania
-Wybacz ale nie jestem tak stara jak Ty.
Uśmiechnął się tylko blado
-Spotkam tu jakiegoś morderce, gwałciciela?
-Nie
-To gdzie oni są?
-W czyśćcu. Wy tam na ziemi macie złe wyobrażenia o naszym świecie. Czyściec to miejsce w którym znajdują się ludzie, którzy nie zasłużyli ani na niebo ani na piekło, tzw tam sa dusze potępione.
-To my tu nie jesteśmy potępieni?
-Nie zadawaj tylu pytań tylko wysiadaj i idź się bawić.
Weszliśmy to dużego budynku, zajeliśmy stolik niedaleko wejścia. Zaskakujące było dla mnie to, że nie było słychać rozmów innych ani muzyki z parkietu, jednak jak już się wstało było słychac znowu wszystko.
-Czy powinnam iść tu do jakiejś pracy? trochę zarobić czy coś?
-Miałaś tyle nie pytać. Tu wszystko jest za darmo. Poczekaj tu pójdę po jakieś drinki.
Po jakiś 5 minutach kelner przyniusł mojego drinka jednak mój opiekun poszedł sobie do jakiejś grupki 4 innych mężczyz o dość podobnym wyglądzie do jego. Nie no super już mnie spławia. Muszę mówić jak to mnie wkurza? Do stolika podszedł przystojny mulat.
-Mogę?
-Tak,pewnie, oczywiście siadaj- zaczęłąm jak zawsze gadać bez sensu
-Jesteś nowa?
-Tak
-Jestem Aron miło mi
-Mia
-kto jest twoim opiekunem?
-tamten- wskazałam na Takashiego
-Saga?!- spojrzał na mnie zdziwiony
-Saga?- powtórzyłam niepewnie jeszcze bardzej zdziwiona
-Znaczy Takashi
-No tak,. coś w tym dziwnego?
-Nie miał nikogo od...od kąd jestem tutaj. Uważaj na niego.
Jak na zawołanie podszeł do nas
-Aron chyba Ci się miejsca pomyliły
-Tak, chyba masz racje już idę. - jak najszybciej wstał i zginął gdzieś w tłumie
-Jak mogłeś?
-Ale co?
-Idiota!
-Ale za to jaki przystojny
-Kto Ci takich bajek naopowiadał?
-Ty
-Niby kiedy?
-Jak tylko znalazłaś się u mnie, nie pamiętasz już co myślałaś?
-Skąd Ty wiesz co myślałam a co nie?
-Czytam Ci słonko w myślach.
Jak on podnosił mi cisnienie!! Podeszła do nas ta sama grupka osób przy której stał mój diabełek przed chwilą.
-Pozanaj moich znajomych. To Nao, Tora, Shou i Hiroto - przedstawił ich po kolei
-Miło was poznać Mia, chwila ja Ciebie kojarze - spojrzałam na Hiroto
-Może dlatego, że na ziemi mamy swój zespoł?- Takashi
-Nie znam was z ziemi. Widziałam Cię jak decydowali czy mam trafic do nieba czy piekła. Czemu wtedy byłeś po stronie nieba? Czemu byłeś blondynem? I czemu tak bardzo Ci zależało bym trafiła do piekła?
-Mówiłem wam, że dużo pyta.
-Więc widzisz nie należe jeszcze ani do nieba ani do piekła, nie wybrałem jeszcze.
-to można wybierać? Czemu ja nie mogłam.
-Można. Nie mogłem pozwolić byś trafiła do nieba, za długo byłaś chroniona by nie trafić do Sagi
Takashi spiorunował go spojrzeniem
-Wybacz jakoś nie mogę jej okłamać.
-Nie przejmuj się i tak jej nie chce mieć pod opieką.
Jaki on cholernie miły..nie wytrzymałam i wstałam. Poszłam na parkiet. Od razu zrobiło się troche miejsca dla mnie, jak widać nie tylko na ziemi w klubach stawałam się krolowął parkietu. Nawet nie wiem kiedy obok mnie znalazł się Aron, trzeba było mu przyznać, że tańczył świetnie. Ciekawe jak tańczy Takashi? Zaraz czemy ja w ogóle o nim pomyslałam? Raptem taniec Arona stał się dość mało przyjemny a raczej polegał na obmacywaniu mnie. Chciałam się odsunąć ale nie mogłam. Nie mogłam również nic powiedzieć więc w myślach krzyczałam z nadzeją, że i tym razem mój opiekun podsłuchuje moje myśłi. Tym razem jego widok przed nami mnie ucieszył.
-Zostaw ją!- aż sama się przestraszyłam jego głosu i spojrzenia
Mulat odsunął się i znikną
-Czemu nie mogłam się ruszyć?
-Manipulował Twoim ciałem.
Miałam już tego dosyć. Myślalam, że zaraz wybuchnę za dużo tego jak na jeden wieczór. Wszystko zaczęło się palić.
-Mogła byś panowac nad swoją złością? Biegnij do samochodu zanim ktoś zorientuje się, że to Ty.
Wsiedliśmy do samochodu i od razu byliśmy już pod domem. Aż tak namieszałam by musieć uciekać?
-Gdzie mój pokuj?
-Pierwsze piętro i na końcu korytarza w prawo.
Ruszyłam przed siebie nie chciało mi się z nim gadać.Otworzyłam duże drzwi które miały prowadzić do mojego kawałka tego "królestwa", moim oczom ukazał się duży pokuj, nie był w moim stylu jednak wielkie łóżko z baldachimem jak najbardzej do mnie przemawiało. Podeszłam do drzwi z nadzeją, że za nimi zastanę łazienke. Szczęka mi aż opadła stałam przed ogromną garderobą jedna ściana cała była wypełniona butami. Znajdowało tam się wszystko czego można zapragnąć od eleganckich kreacji przez zwykłe dresy do skompych ubrań. Po prostu marzenie każdej kobiety i jak widać obywatelki piekła też. Znajdowały się tu kolejne drzwi tym razem prowadzące do przestronnjej łazienki z ogromną wanną, prysznicem i umywalką z wielkim lustrem. Brak sedesu jakoś mnie nie zdziwił biorąc pod uwagę, że byłam tu już dobrych kilka godzin i nie czułam żadnych potrzeb tego rodzaju. Wzięłam szybki, ciepły prysznic. Tak zdecydowanie tego było mi trzeba, ciepła woda spływała po mnie relaksująco, a zapach czekoladowego żelu pod prysznic przyjemnie się rozchodził. Owinięta w ręcznik uchyliłam drzwi których wcześniej nie zauważyłam, na całe szczęście prowadziły prosto do mojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do niego. Dałabym sobie głowę uciąć, że wcześniej nie było tu tych foteli, a na pewno nie było tu Sagi
-Co tu robisz?
Podszedł do mnie i zgarnął mi mokre włosy z twarzy. Jego ręka była tak przyjemnie ciepła, dużo cieplejsza od mojej skóry. Nie chciałam, żeby ją zabierał było mi tak dobrze. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Cholera..musi słyszeć co myślę. Odruchowo odtrąciłam jego rękę.
-Co tu robisz?
-Chce porozmawiać.
-Więc musisz poczekać, aż się ubiorę.
-Już nie muszę
W tym momencie zamiast ręcznika miałam na sobie błękiny dresik. Pokręciłam tylko z rezygnacją głową i usiadłam na fotelu.
-Chciałem Cię przeprosić za moje zachowanie
-Przeprosiny przyjęte możesz wyjść.
Zamiast kierować się do drzwi usiadł na przeciwko. Wkurzający zapatrzony w siebie idiota!
Zaśmiał się cicho
-Przybrałem złą stradegie. Zacznijmy od nowa.
-Niby czemu mam się na to zgodzić?
-Bo nie masz wyboru. Odpowiem na każde twoje pytanie jeśli Ty odpowiesz na moje.
-Niech będzię. To o co chcesz zapytać? Myślałam, że wiesz wszystko.

sobota, 8 października 2011

1...

Upadłam boleśnie na podłoge oczywiście jak to ja musiałam jeszcze uderzyć głową o stojącał kanape. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Z moich obserwacji wynikało, że dostałam się tu przez ścianę. Tylko jak? W ogóle to gdzie ja do cholery jestes? Przy stole siedział jakiś mężczyzna przeglądał jakieś papiery. Zaraz co tak śmierdzi? A tak ten o to osobnik jak nic palił. Czy on mnie nie słyszał? Musiał, w końcu pewne cała okolica słyszała. Nie podnosząc się z podłogi spytałam nieznajomego
-Co ja tu robie?
Nie odwracając się w moją stronę odpowiedział
-Zapewne nadal siedzisz na mojej podłodze
-A gdzie jestem?
-W moim domu.
-Ależ Ty pomocny.
-Siadaj
-Wiesz wolałabym już pójść gdzie znajdę wyjście?
-Nie pytałem co byś wolała. Siadaj- jego głos był stanowczy
Co miałam zrobić? Grzecznie wstałam, poprawiłam ubranie u usiadłam na kanapie. Nie patrząc na mnie usiad na przeciwko nadal czytając zawartość granatowej teczki.
-Witam w piekle - powiedział uśmiechając się przy tym zniewalająco
Co??!! W jakim piekle? Coś się komuś musialo pomylić!
-Gdzie? Jak to możliwe?
-W piekle dobrze słyszałaś. Nie żyjesz i się tu znalazłaś
-Jak to nie żyje? To nie może byc prawda.
-Słonko oczywiście, że to prawda.
-To kim ty jestes?
-Diabłem
-Jasne..
-Nazywam się Takashi i jestem diabłem
Nie no pięknie jakiś walniety japończyk którego z niewiadomych przyczyn rozumiem próbuje mnie wrobić w coś. Poziom mojej wściekłości narastał. raptem stojący na ławie wazon z kwiatami bez powodu zapłoną, przestraszona odskoczyłam czego efektem zaczął palić się jeszcze fotel na którym siedział ten niby diabeł. Zeskoczył szybko z niego i posłał w moją strone litanie przekleństw.
-Właśnie dlatego nikogo nie chciałem. - skrzywił się
-To może ja już pójdę?- zapytałam nieśmiało
-Siadaj! - teraz to on był wściekły
-Ale ja nic z tego nie rozumiem
-Więc słuchaj uważnie. Umarłaś. Jesteś teraz w piekle. Ja jestem Twoim opiekunem czy mi się to podoba czy nie. Będziesz tu ze mną mieszkać do momentu aż nie opanujesz w zupełności swoich mocy. A jak mieliśmy przed chwilą tego przykład masz jej dość sporo i zupełnie jej nie kontrolujesz.
-Jakiej mocy?
-Każdy po śmierci otrzymuje moc. U każdego jest ona nieco inna. Jedni są silniejsi, inni specjalizują sie w danej dziedzinie. Ale jeszcze się o tym sama przekonasz.
-Czemu masz być moim opiekunem skoro tego nie chcesz?
-Za kare.
-Co zrobiłeś?
-Niech Cie to nie interesje. Przynajmniej jednej z moich uwag posłuchali.
Spojrzałam na niego pytająco
-Chciałem kogoś ładnego
Ależ on płyki. Co prawda podobałam się miałam długie prawie czarne lekko falujące włosy, brązowe duże oczy, szczupłą sylwetkę.
-Chwila
-Tak?
-Skoro jestem w piekle to czemu np. nie pale się właśnie na stosie?
-Widzę, że masz złe wyobrażenia. Więc tak, w piekle jest o wiele inaczej  niż wszyscy myślą mamy tu wszystko czego dusza zaprgnie a do tego prawie wszystko nam wolno nikt tu nie płonie. JEst tu jak na ziemi tyle, że dużo lepiej.
Nie wiem czemu ale już czułam, że się z nim nie dogadam. Miał się za niewiadomo kogo dobra może i był diabłem ale czy to coś oznaczało?
-Skoro Ty jesteś diabłem to ja jestem kim?
-Mieszkańcem piekła.
Super nawet tu pełniłam rolę popychadła?
-Z czasem możesz awansować ale mało komu się udaje
Przynajmniej jakaś nadzeja jest.
-To może pokażesz mi to całe piekło skoro mamy ze sobą spędzić troche czasu?
-Czemu by nie może dasz mi wtedy na troche spokuj.
jezu jaki on był okropny..jak ja mam z nim mieszkać przez niewiadomął ilość czasu?