środa, 21 grudnia 2011

7...

[Jasmine]
Niechętnie otworzyłam oczy przez ciemne zasłony przebijały się cienkie strugi światła, oznaczało to, że czas wstawać. Głowa przeraźliwie mnie bolała, myślałam, że po śmierci nie czuje się już takich rzeczy. Leniwie wysunęłam nogę spod kołdry. Miałam wrażenie jakby ktoś potraktował ją lodem. Biegiem ruszyłam do szafy po najgrubszą bluzę jaką tam znalazłam i po bardzo stylowe grube, różowe, futrzane kapcie robione na wzór emu. Ubiorem przypominałam uciekiniera z cyrku. W łazience się okazało, że ogólnie wyglądam delikatnie mówiąc tragicznie. Podkrążone oczy i skóra tak blada, że bez problemu dostała bym role śmierci w jakimś horrorze. Nie miałam siły doprowadzać się do stanu w którym nie straszyła bym innych, a po za tym jak najszybciej chciałam znaleźć się w kuchni w której na pewno czekał już Takashi. Od wczorajszego pocałunku nie zamieniliśmy nawet słowa więc jestem bardzo ciekawa czy poruszy teraz ten temat no i jak teraz będzie. Może jakimś tam cudem podobam mu się? pełna nadziej połączonej z radością i brakiem siły na wszystko ruszyłam na dół tracąc równowagę po drodze jakieś 50 razy. Po dotarciu do celu zajęłam swoje stałe miejsce na krześle barowym i czekałam na jakąś reakcje swojego opiekuna.  Stał do mnie tyłem i smażył chyba jajecznice. Nam sam jej zapach zemdliło mnie. Odwrócił się i postawił przede mną kubek z gorącą kawą dotykając niechcący mojej dłoni. Jego skóra wydała mi się teraz tak przyjemnie zimna. Chwila! Zimna? Przecież on jest dużo cieplejszy niż ja. Pewnie gdyby nie ten szokujący fakt wybuchnęła bym śmiechem ponieważ miał na sobie fartuszek z podobizną supermena.
-Dobrze się czujesz?
Więc jednak i jemu nie umkną ten dziwny fakt?
-Szczerze mówiąc to nie.
Ej no mogę być i chora co mi tam i tak już nie umrę przecież więc chyba możemy najpierw porozmawiać o wczorajszym wieczorze a później zajmiemy się kwestią dziwnych zdarzeń.
-Powinnaś się położyć
Miał racje. Wstałam i w tym oto momencie obraz mi się rozmazał i straciłam równowagę jednak Takashi mnie złapał ratując tym od upadku. Zaprowadził mnie do jednego z pokoi które znajdowały się na parterze domu. na jego widok miałam ochotę zacząć uciekać! Wyglądał niczym wyjęty ze szpitala. Pod przymusem położyłam się.
-Poczekaj chwilę zaraz wrócę.
Chciałam krzyknąć, żeby nie zostawiał mnie w tym upiornym miejscu jednak moje narządu głosu odmówiły współpracy. A świat z przed oczu mi zniknął.

[Saga]
Nie wiedziałem co się dzieje więc zadzwoniłem po Shou na całe szczęście reszta zespołu była akurat u niego. Więc pojawili się jednocześnie tuż obok mnie.
-Co się stało?
-nie wiem Jasmine ma takie objawy jak przy przyjmowaniu mocy tyle, że w przypadkach w których występują problemy. A przecież jest tu już jakiś czas i nic się nie działo.
-Wydarzyło się coś ostatnio?
-Nie. Znaczy jakby to ująć jakby stawała się w pewnym sensie diablicą.
-Dziwne, nie spotkałem się nigdy z czymś takim
Dziwne to raczej było to, że Nao pierwszy raz o czymś takim słyszy w końcu przeczytał każdą książkę na temat podziemi i rozmawiał z każdym dziwnym przypadkiem dlatego czasem nazywamy go naszą encyklopedią.
-Dobra nie marnujmy czasu dam jej trochę swojej krwi i jej przejdzie.
Shou w końcu zaczął z sensem mówić. Weszliśmy do niej. Była nie przytomna. Shou wysunął swoje kły i przegryzł skórę na nadgarstku po czym krwawiącą rękę przysuną do jej ust. Jasmine otworzyła oczy jednak były jakby nie obecne nie kontaktowała z otoczeniem. Dostała gorączki i drgawek po czym zaczęła pluć krwią.
-Jeszcze nikt nie wypluwał mojej krwi.
Oburzył się Shou
-Tora weź ją uspokój.
Oczy gitarzysty stał się momentalnie niebieskie podszedł do łóżka w pełnym skupieniu i...zero efektu.
-Nie mogę blokuje swój umysł..dziwne.
W momencie poczułem jak odpływam w świat bez problemów..chwila...coś nie tak.
-Tora do cholery nie mnie miałeś uspokajać!! Nao zabierz go stąd i wielce obrażonego Shou też.
Hiroto obserwując wszystko stał z boku. Aż się odezwał szokując wszystkich tym, że jeszcze tu jest.
-Poczekajcie coś się dzieje.
Miał racje. Jasmine z czerwonymi tęczówkami unosiła się w powietrzu. Ręce miała rozłożone. A sama była w pozycji pionowej tuż nas  sufitem. Zapadła cisza którą przerwał dźwięk łamanych kości i po chwili krzyki bólu.  jej ciało wyginało się nie naturalnie, to żebra co chwila łamały się. Chciałem coś zrobić. Tylko co? Wszyscy byliśmy w jeszcze większym szoku kiedy wyrosły jej wielkie czarne skrzydła, a co dziwniejsze nie spłonęły jak w naszym przypadku. Po tym swobodnie opadła na łóżko a z twarzy znikł ból.
-Hiroto co to było?
-W niebie powiedzieli by, że to upadły anioł tylko jakby hmm nie upadły jednocześnie.
Otworzyła oczy, miały już swoją naturalną barwę a skrzydła schowały się. Rozejrzała się.
-Co się stało? Kiedy przyszliście?
-Nie wiemy. Ale już wszystko będzie dobrze. Odpoczywaj my musimy już iść.
Nao jaka nasza encyklopedia musiał zabrać głos.
Unikając więcej pytań wyszliśmy.
-Pojebało Cię?
Hiroto wydarł się na mnie.
-O co Ci chodzi?
-MY IDZIEMY!! rozumiesz MY a nie TY!! TY tam wracasz i jesteś tam. Nie wiemy czy to koniec jak coś masz nas wezwać a teraz wracaj do niej i nie opuszczaj nawet na minute.
-Chyba masz trochę racji
Nao złapał się za głowę demonstrując swoje załamanie.
-A jak o coś będzie mnie pytać?
-To odpowiesz prawdę przecież i tak nic nie wiemy. Chociaż jak widać wy wiecie więcej niż my tylko jakoś ukrywasz przed nami coś Saga.
-Nie, nie skąd. To ja już wracam do niej.
Jakie to dziwne właśnie uciekłem do pomieszczenia z którego przed chwilą uciekałem. Usiadłem na łóżku obok Jasmine. Może i łóżko wyglądało na szpitalne jednak było zdecydowanie większe.
-Czemu mnie wszystko boli?
-Bo skrzydła Ci wyrosły księżniczko.
-Tylko nie księżniczko!
Najwyraźniej odzyskała już w pełni siły bo znowu się słodko wkurzała.
-Oj nie denerwuj się tak.
Położyłem się obok i przytuliłem ją do siebie.
-Chce z Tobą porozmawiać.
Ałć nie lubię tego zdania
-O czym?
-O wczorajszym wieczorze.
-AAa o tym.......no cóż wiesz to takie przedstawienie przed Hiroto było....ale tak jakoś się przeciągnęło bo całkiem przyjemnie było.....
Spojrzałem na nią w nadziej, że mi przerwie. Jednak co ujrzałem? Ona spała...w najlepsze zasnęła po raz kolejny wybawiając mnie od tłumaczeń się. Do dałem tylko w myślach " i z chęcią bym to powtórzył" Czym jeszcze ona mnie zaskoczy?



Z przyczyn nie zależnych ode mnie nastała tu pewna przerwa...szczerze to nawet brakowało już mi pisania tu moich wytworów wyobraźni. Ehhh...ale wróciłam już i znowu mogę chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości :) a po tylu godzinach w szkole jest to bardzo przyjemne :P

Przed świętami pewnie już nie uda mi się nic dodać więc chce wam życzyć wesołych świąt! 

3 komentarze:

  1. Dzięki...coraz częściej myślę o stworzeniu jakiegoś opowiadania ;)

    Fajnie, że wróciłaś. Też Ci życzę Wesołych Świąt ;*

    A rozdział..no ciekawie wyszło z tą przemianą ;D Czarne skrzydła robią wrażenie. Ale te łamane kości i żebra to mnie trochu przeraziły! :]

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę wystarczył jeden pocałunek Sagi a już dziewczyna się przemienia w upadłego anioła.

    I wzajemnie Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny odcinek, Oni sa uroczy w każdej sytuacji.
    Także życzę Wesołych Świat, dla Ciebie i Czytelników : 3

    OdpowiedzUsuń