wtorek, 29 listopada 2011

6...

[Jasmine]
Rozejrzałam się po pokoju, był wielki z dużą ilością okien. Chwile mi zajęło zanim przypomniałam sobie gdzie jestem. Saga wyszedł z łazienki owinięty tylko w ręcznik a woda kapała mu z włosów. Wyglądał wręcz pociągająco.
-Jak samopoczucie?
-Bywało lepsze.
-Co powiesz na to by wieczorem przejść się do klubu?
-Wydaje mi się, że to nie najlepszy pomysł.
-Spokojnie, Aron przez najbliższy miesiąc nie wyjdzie z domu. Mam dla Ciebie niespodziankę.
-jaką?
-Poczekaj chwilę tylko się ubiorę.
Wrócił do łazienki by za chwilę wyjść już w pełnej garderobie. Zaprowadził mnie do mojego pokoju, przed drzwiami zasłonił mi oczy i dopiero wtedy je otworzył. Wprowadził mnie do środka i odsłonił oczy.
-I jak Ci się teraz podoba?
-Jest piękny.
ściany były pomarańczowe w tym jedna granatowa a na niej przyczepione lampki w kształcie gwiazdek. Przy ciemnej ścianie stało metalowe duże łóżko z baldachimem. Pod oknem znajdowało się biurko. Była jeszcze pasująca do wystroju ława z świeżo ściętymi słonecznikami i dwa fotele.
-Cieszy mnie to, a teraz się ubierz i na śniadanie. Czeka nas dziś trochę pracy.
Wyszedł zostawiając mnie samą. Zastanawiało mnie czy to wczorajsza wizyta Arona tak zmieniła stosunek Sagi czy jednak przyczyna była jakaś inna. Kiedy byłam już gotowa zeszłam do kuchni gdzie czekały już na mnie tosty z czekoladą. To robiło się już dziwne ale nie będę narzekać. Po śniadaniu poszliśmy do piwnicy gdzie trenowaliśmy.
-Dziś skupimy się na Twojej mocy. Wczoraj pokazałaś co potrafisz więc dziś postaraj się stworzyć ognistą kulę i rzucić ją w tamtego manekina.
wskazał na najdalej stojącego manekina. Czy on sobie żartował?
-Nie dam rady.
-Jak uwierzysz to dasz. Ja będę cały czas kontrolował twój umysł by mieć pewność, że się nie obijasz.
I tak kilka godzin spędziliśmy w milczeniu. Przez długi czas w moich rękach nie pojawiała się nawet iskierka, z czasem był już niewielki płomyk który po dokładnie dwóch sekundach gasł. Dopiero na sam koniec udało mi się stworzyć małą kulkę ognia ale żeby nie było tak pięknie to zgasła nawet nie w połowie drogi.
-Wystarczy na dziś zjedź coś i szybko się szykuj.
Zjadłam trochę lazanii ze szpinakiem i pobiegłam do pokoju. Ponieważ Takashi był dla mnie dziś zadziwiająco miły postanowiłam się trochę odwdzięczyć i ucieszyć jego oczka. W tym celu założyłam krótką przylegająca granatową sukienkę z dość dużym dekoltem. Do tego wysokie szpilki i delikatny makijaż. Po godzinie szykowania się zeszłam.
-Ile można czekać?- w jego głosie było słychać irytacje.
Podniósł wzrok i spojrzał na mnie.
-Każda minuta była warta.
I właśnie na to spojrzenie pożądania liczyłam.
-To jak idziemy?
Momentalnie oprzytomniał.
-Tak, tak oczywiście, że tak.
Otworzył mi drzwi od swojego ferrari i podjechaliśmy pod ten sam klub co ostatnio.W środku spotkaliśmy część jego zespołu.
-Gdzie Hiroto?
-Będzie później wiesz od jutra będzie już w piekle na dobre więc żegna się z Reitą.
-Przecież będą spotykać się na ziemi.
-To nie zmienia faktu, że urządzili sobie pożegnalny sex
W głosie Shou wyczuwałam odrobinę złości

[Saga]
-Shou wyluzuj masz jeszcze Torę. A ty Tora celowo nie doprowadzaj go to furii.
-Czemu? On się tak słodko złości. A jeszcze tak przyjemnie później odreagowuje to.
-Nie gadaj już tyle tylko chodź do samochodu i zacznij mnie w końcu pieprzyć.
Nao jak zwykle wybuch śmiechem jak tylko nasze słodkie diabełki się oddaliły za to Jasmine stała zdezorientowana całą sytuacją.
-Oni tak zawsze. Tora powoduje, że Shou się wkurza, a później żeby się odstresował i nikomu krzywdy nie zrobić idą się kochać.
Po jej minie wnioskowałem, że jest nieco zdziwiona relacjami jakie tu panują. Spojrzałem na Nao który był już pochłonięty rozmową z kimś
-Może zatańczymy?
-Jasne czemu by nie
Ruszyliśmy na parkiet. Jej ruchy sprawiały, że miałem ochotę zerwać z niej to co ma i iść w ślady Shou i Tory. Wyczuwałem od niej cynamon to musiało oznaczać, że denerwuje ją fakt, że nie pozwalam się nikomu do niej zbliżyć ale po prostu nie wytrzymałbym widoku gdy ktoś inny ją dotyka. Jej ciało tak przyjemnie wiło się pod moimi dłoniami a zapach jej skóry rozpalał wszystkie moje zmysły. Na moment zgasło światło. gdy ponownie było coś widać. Jasmine klęczała na podłodze trzymając się z głowę. jak najszybciej  wyprowadziłem ją za budynek gdzie nikogo nie było. Oparła się o ścianę. Jej tęczówki tak samo jak włosy miały teraz barwę czerwoną. Co się działo? Chciałem już o to zapytać kiedy z jej ust wydobyła się odpowiedź.
-Raptem zaczęłam słyszeć wszystkich w środku. Przerażający natłok słów.
Wiedziałem już co się stało. Z jakiegoś powodu zaczęła słyszeć myśli innych.

[Jasmine]
-Co się dzieje?
-Słyszysz myśli innych tak jak ja
-Czemu?
-Zauważyłaś jaki kolor oczu mają diabły?
Trzeba im przyznać, że miały zadziwiające barwy. Takashi miał brązowe ale z nalotem szarości, Tora dziwnie niebiesko-fioletowe, Shou przerażająco czarne a Aron mimo, że był czarny miał jaskrawo zielone.
-Tak, nie są spotykane.
Podał mi lusterko. Widok mnie zaszokował. Moje włosy i oczy były czerwone.
-Co się stało?
-Nie wiem ale z jakiegoś powodu masz cechy diabła. Teraz musisz się skupić i wrócić do normalnych barw.
Zamknęłam oczy i uspokoiłam myśli gdy ponownie spojrzałam na diabła wszystko wróciło do normy.
-A teraz zapamiętaj. Musisz uważać nikt nie może się o tym dowiedzieć.
-Dobrze
-Cholera
-Co?
Tym razem przekazał wiadomość mi w myślach. "Hiroto tu idzie. Słyszał rozmowę. Nawet on nie może wiedzieć a będzie zadawał pytania. teraz Cię pocałuje"
Takashi przysunął się do mnie. Jego gorące wargi wbiły się w moje. Były cieplejsze niż się tego spodziewałam a do tego takie miękkie. Miał racje odnośnie Hiroto było już słychać jego kroki.
-Więc o tym nie może się nikt dowiedzieć tak?
Basista odsunął się ode mnie.
-Hiroto proszę nie mów nikomu wiesz jaka jest sytuacja.
-Spoko, będę milczał. Nie przeszkadzajcie sobie, tylko trochę bardziej uważajcie.
-Dzięki. Sam lepiej uważaj.
Ponownie złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Nie przestawał mnie całować jeszcze długo po tym jak Ogata odszedł.

niedziela, 27 listopada 2011

5...

 [Jasmine]
Do domu wróciliśmy gdy było już zupełnie ciemno. Wiecie, że nawet tu widać miliony gwiazd? Nie sądziłam, że jeszcze je zobaczę, były takie piękne. Jednak Takashi chyba nie dostrzegał tego tylko jak najszybciej szedł.  Dopiero teraz zaczynałam odczuwać jak bardzo jestem zmęczona, bez słowa poszłam do siebie. Rozejrzałam się po pokoju. Zdecydowanie muszę coś tu zmienić bo nic do mnie nie pasuje. Jeszcze tylko szybko wieczorna toaleta, przebrać się w piżamkę i do łóżeczka. Było tak przyjemnie ciepłe i miękkie, że powieki momentalnie mi opadły. Kiedy nachodził mnie sen usłyszałam jakieś ruchy w pokoju.
-Takashi coś się stało?
Nie miałam siły nawet otworzyć oczu więc czekałam tylko na odpowiedz.
-Piękna Ty moja nie ma tu Sagi
Momentalnie się rozbudziłam i stałam na przeciwko Arona. Panika zaczęła ogarniać mój umysł. Jak on tu wszedł?
-Czego chcesz?
-Myślę, że dobrze wiesz. Zawsze mam to czego pragnę, a teraz pragnę Ciebie. Jeszcze niczym nie skażona. Nie tknięta ahh....nie mogę się już doczekać Twojego ciała.
-Wynoś się!
W myślach próbowałam wołać Sagę, oby tylko mnie usłyszał. Aron zbliżył się do mnie. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Nie mogłam się poruszyć ani nic powiedzieć. Jego usta muskały moją szyje zostawiając mokre ślady, a ręce błądziły po moich piersiach. Musiałam coś zrobić tylko co? Takashi powtarzał że najpierw trzeba się skupić. Tylko jak się tu skupić? Ale co mi pozostało? Trzeba chwytać się wszystkiego. Spróbowałam oddalić się myślami gdzieś daleko, odnaleźć spokój, nie było to łatwe lecz po chwili czułam jak nabieram siły.

[Saga]
Obudził mnie krzyk w mojej głowie. Była to Jasmine. Coś musiało być nie tak. W samych bokserkach biegłem do jej pokoju. W tym monecie zacząłem żałować, że zablokowałem możliwość teleportowania się w domu i że jej pokój znajduję się na drugim końcu korytarza. Z hukiem otworzyłem drzwi. Widok mnie zaszokował Aron dobierał się do Jasmine. Do mojej niewinnej, bezbronnej Jasmine. Ogarnęła mnie furia. Oczy rozbłysły mi szarością, wzrok się jeszcze bardziej wytężył, umysł pracował na najwyższych obrotach a na ciele pojawiło mi się kilka tatuaży które zazwyczaj ukryte są pod ubraniem. To wszystko oznaczało, że jestem gotowy do walki. Aron dobrze wiedział, że nie ma ze mną szans, przynajmniej tak by było w normalnych warunkach a nie kiedy ma tarcze w postaci jej. Wizje jakie mi przedstawiał w myślach były jak cios nożem w plecy.  Byłem lepiej wyszkolony tyle, że tym razem to on miał przewagę tylko czy jest w pełni tego świadomy? Zna mnie od dawna więc wie, że nie liczę się z istnieniem innych. nie bez powodu to ja dowodziłem armią a nie on. Jednak istnieje możliwość, że mógł mnie śledzić gdy byłem na ziemi a wtedy jestem już na straconej pozycji. Ale warto zaryzykować, zawsze warto gdy jest chociaż by cień nadziei.
-Zostaw ją!
-Teraz moja kolej na zabawę
-Powiedziałem byś ją zostawił bo inaczej pożałujesz.
-Mam taką nadzieję. Nie bez powodu tak jej pragnę, chce dłuższej rozrywki, chce Twojej zemsty gdy to ja pierwszy ją zaliczę, a dobrze wiesz, że prawnie nic nie możesz zrobić.
Więc o to mu chodziło. Chciał zemsty, a do tego miał racje pod względem prawa nic nie mogłem zrobić ale ja nie patrze na prawo wyznaje własne zasady. Byłem gotowy się na niego rzucić jednak w ostatniej chwili udało mi się odskoczyć. Ciało Jasmine zaczęło płonąć czarnym płomieniem. Pierwszy raz widziałem coś takiego. Jej nic nie było jednak Aron to już co innego. Jego skóra była cała poparzona a co dziwniejsze nie goiło się to od razu. Odskoczył od niej. Nie był w stanie się uzdrowić, płomień musiał go zabijać.
-Co Ty do cholery zrobiłeś? Chcesz mnie unicestwić?
I najnormalniej znikną. Oj żeby wiedział, że miałem na to ochotę jednak to nie byłem ja. Nie jestem w stanie dokonać czegoś takiego i dobrze o tym wiedział. Teraz to on będzie szukał zemsty na mnie i zna już mój słaby punkt. Mia klęczała na podłodze, była przerażona. Chciałem do niej podejść jednak gdybym to zrobił skończył bym jak nasz nie proszony gość. Przykucnąłem na bezpieczną odległość.
-Uspokój się. Już wszystko dobrze.
Wzięła kilka głębszych oddechów i płomień zgasł.
-Jak to zrobiłeś?
-To nie byłem ja. Nic nie musiałem robić sama sobie dałaś rade. Najwyraźniej płomień to Twój żywioł.
Owinąłem ją kocem i przytuliłem. Pachniała jeszcze przerażeniem.
-Jesteś silniejsza niż myślałem. Jeszcze trochę i byś go zlikwidowała. Nie przejmuj się już nie wróci tu więcej, a teraz połóż się i wyśpij.
Otworzyłem drzwi
-Takashi..
jej głos był tak boleśnie niepewny.
-Tak?
-Nie chce zostawać sama
Odwróciłem się do niej. Stała naprzeciwko częściowo zwęglonego łóżka. Na Lucyfera! Czy ja jestem ślepy? Jak mogłem nie zauważyć, że przy okazji spaliła sobie łóżko. I w najlepsze zostawił bym ją samą i co? Spała by na podłodze? Zbliżyłem się do niej i bez słowa zaprowadziłem do swojej sypialni. Łóżko miałem na tyle duże by mogła spać spokojnie bez obawy, że mógłbym się do niej dobierać. A nie ukrywam wizje erotyczne to z nią w roli głównej miałem różne i wielokrotnie jednak nie w takiej sytuacji. Myślałem, że położy się na drugim końcu jednak wtuliła się niepewnie we mnie. Byłem jeszcze znacznie cieplejszy niż zazwyczaj i najwyraźniej jej to teraz odpowiadało.  Pocałowałem ją w czoło i wyszeptałem "dobranoc". Momentalnie zasnęła. Za to ja jeszcze długo wsłuchiwałem się w jej bijące serce próbując zrozumieć co tak naprawdę się wydarzyło. Co ma oznaczać ten płomień. Kim ona tak na prawdę jest? Czego tak na prawdę chciał Aron?

piątek, 18 listopada 2011

4...

[Jasmine]
Słyszałam nad sobą jak Takashi próbuje mnie obudzić powtarzając ciągle moje imię. Leniwie otworzyłam oczy, miał na sobie wojskowy mundur. O co właściwie chodzi? To już nawet po śmierci nie można się wyspać?
-Czemu mnie budzisz?
-Czas na Twój trening
-Która godzina?
-Dokładnie 5.01
Sięgnęłam ręką po poduszkę leżącą obok po czym się zamachnęłam i trafiłam go prosto w głowę.
-Sam sobie trenuj w środku nocy
-Wstawaj bez gadania, czekam na Ciebie na dole masz 5 minut.
Wychodząc dodał tylko bym nałożyła jakiś dres. Nie wierze o 5 rano wstawać i to w piekle. Nałożyłam na siebie jakiś czarny dres i poszłam do tego psychicznego diabła.
-Chce śniadanie- co jak co ale głodna byłam strasznie
-Po treningu
-Chyba sobie żartujesz?
-jestem jak najbardziej poważy. Nakładaj buty i przed dom.
Czułam, że mam przesrane, on za bardzo się wczuł w to. Wyszłam tak jak chciał.
-Na rozgrzewkę biegniemy do okoła mojej posiadłości wzdłuż ogrodzenia.
Dobre w tym to, że powiedział my a znacznie gorsze, że nawet nie widziałam końca ogrodzenia. Ile tu może być metrów? Przecież ja umrę ponownie!! Nie mając nic do gadania zaczęłam biec na całe szczęście okazało się, że moje ciało tu stało się znacznie sprawniejsze. Ale panująca cisza mnie denerwowała. Nawet nie wyobrażacie sobie jak pociągająco wyglądał w tym mundurze i jak tu się niby skupić? Pewnie jakoś w połowie zabrakło już mi sił.
-Może jakaś przerwa?
-Biegnij dalej. Jeśli się zatrzymasz karne okrążenie.
jakimś cudem dobiegłam do końca a raczej doczołgałam się niemal. Zdecydowanie już miałam dosyć a podobno to tylko początek. Nie miałam siły już nawet oddychać, a żołądek przywarł mi już z głodu do kręgosłupa.
-teraz pokonaj ten tor przeszkód
Rozejrzałam się po linach, drabinkach, oponach, błocie i wielu innych rzeczach które jeszcze mnie czekały.
-Czy my się bawimy w jakieś wojsko?
-To nie zabawa. Chce, żebyś była gotowa na wszystko
-Nie lepiej najpierw poćwiczyć moje moce?
-Do tego przejdziemy później a teraz biegnij
Ruszyłam, dalsza dyskusja nie miała by sensu. Wszystko było by dobrze gdybym nie była taka głodna! W głowie zaczęło już mi się  kręcić i nogi plątać czego efektem było wylądowanie na plecach w błocie i to dość efektownie. Wydałam z siebie tylko jęk bólu i postanowiłam wykorzystać chwile i poleżeć by odpocząć chociaż trochę. Takashi podbiegł do mnie w sekundzie z przerażeniem na twarzy szczerze to nawet chciało mi się śmiać z jego reakcji.
-Nic Ci nie jest?
-Pomijając fakt, że chcesz mnie zagłodzić i wykończyć fizycznie to wszystko jak najbardziej jest dobrze no może jeszcze nie licząc tego, że nie żyje od niedawna.
-No może trochę przesadziłem jak na pierwszy raz.
Wyciągnął rękę w moją stronę by pomóc mi wstać, chwyciłam go i pociągnęłam w swoją stronę. Mój plan nieco mi nie wyszedł bo zamiast wylądować obok w błocie zatrzymał się na rękach kilka milimetrów nade mną. Patrzył mi prosto w oczy. Jego tęczówki były takie niesamowite miały barwę ciemnej czekolady jednak połyskiwały metaliczną szarością, nie umiem ich opisać były piękne. Jedyne o czym teraz myślałam to to, żeby zniżył się jeszcze trochę i mnie pocałował. Tak zdecydowanie chciałam poczuć teraz jego usta. Ciekawe czy były tak gorące jak on? Co za głupie pytanie na pewno były. Odezwał mi się w głowie cichy głosik mówiący "Zrób coś! Nie możesz go pocałować" Czemu ja zawsze słucham tej swojej dobrej strony? Będę musiała się kiedyś tego oduczyć. Dłonią umazaną całą w błocie przejechałam mu po twarzy.
-Nie ładnie - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby, a jego oddech przyjemnie muskał moją skórę.
odwdzięczył mi się tym samy przez co zaczęliśmy się bawić w błocie niczym 3 letnie dzieci. Dobrze, że nikogo więcej nie było bo musiało to wyglądać dziwnie, a nasze pozycje mogły dużo sugerować.
-Koniec zabawy.
Zarządził podnosząc się. Powoli rozpiął górną cześć ubrania po czym ją zdjął. Moim oczom ukazał się jego delikatny kaloryfer. Czułam się ja w niebie, chyba to dość dziwne porównanie biorąc pod uwagę gdzie się znajduje. Czy muszę wspominać jaką miałam ochotę poczuć jego ciepło na sobie? Cholera a jeśli on to wszystko słyszy? Spojrzałam na jego twarz jednak nic nie wskazywało na to by wiedział o czym teraz myślę.
-Nie wpuszczę Cię takiej do domu. Chodź za mną.
Poszliśmy za dom gdzie był basen.
-Poczekaj chwilę zaraz przyjdę.
Rozejrzałam się, było tu jak w jakiejś bajce tylko mieszkaniec trochę nie pasował do tego opowiadania chociaż muszę przyznać, że stał się nieco bardziej miły kto wie, może istnieje szansa, że jakoś się dogadamy jeszcze. Takashi wrócił z wężem ogrodowym i odkręcił wodę. najpierw spłukał ze mnie całe błoto a następnie z siebie. Czekałam na niego na krawędzi basenu, odkładając nasze "źródło czystości" wypiął swój zgrabny tyłeczek wpychając mnie nim do wody. Wskoczył od razu za mną jednak zanim dopłynął do mnie ja stałam już przy domu.
-Twoja akcja ratunkowa była dość zbędna. Jak chcesz się mnie jednak pozbyć to powiedź a nie próbujesz mnie wykończyć wszystkimi możliwymi sposobami.
Obrażona ruszyłam do domu. Saga już stał otwierając przede mną drzwi bez słowa go minęłam i poszłam do siebie nałożyć coś suchego. Po dłuższej chwili zastanowienia postanowiłam zejść na jakieś śniadanie. Usiadłam na barowym krześle w kuchni.
-Proszę- postawił przede mną talerz naleśników z czekoladą-przepraszam
-Słuchaj jeśli, aż tak Ci nie odpowiada, że tu jestem to powiedź, poradzę sobie sama. Zachowujesz się jak skończony dupek a jak już przemówisz ludzkim głosem to próbujesz mnie wykończyć.
-Masz racje zachowuję się nie stosownie.
-Brawa dla Ciebie za zauważenie w końcu tego.
Zdecydowanie byłam jeszcze na niego zła.
-Zrozum od zawsze jestem taki. Nigdy nie byłem słaby jak Ty.
Włożyłam do ust ostatni kawałek naleśnika i wstałam.
-Gdzie idziesz?
-Rozbić namiot przed domem.
-nie masz namiotu.
-Nie? No to patrz
Pstryknęłam efektownie palcami i momentalnie w mojej drugiej ręce pojawił się zapakowany namiot.
-Już mam
Jego zaskoczona mina mówiła wszystko. Uśmiechnęłam się złośliwie i poszłam w stronę drzwi. Takashi zagrodził mi drogę.
-Nigdzie nie idziesz.
-To się jeszcze okaże.
Przysunął się do mnie i zaczął mi mówić do ucha zmysłowym głosem
-Nie pozwolę Ci.....
Odsunął się i spojrzał mi w oczy po czym dokończył
-...szpecić mi ogródka czymś takim
-Ty zapatrzona w siebie egoistyczna świnio!
-Po prostu idealnie- uśmiechnął się w ten swój zniewalający sposób
teraz to byłam już zdezorientowana.
-że co?
-Nie zauważyłaś, że kiedy jesteś zła wręcz idealnie sobie radzić z materializowaniem czego tylko chcesz?
Zatkało mnie on miał racje. Chwila, moment. Tylko czy on mnie zdenerwował specjalnie czy faktycznie tak myśli?
-To już zostanie moją tajemnicą.
Cholera znowu mu dałam grzebać sobie w głowie.
-Chodź za mną czas na ciąg dalszy ćwiczeń.
Zeszliśmy do piwnicy a raczej wielkiego pomieszczenia które całe, łącznie z sufitem było pokryte materacami. Staliśmy na przeciwko siebie.
-Uderz mnie
-Czemu?
-Na co Ci sprawność fizyczna bez umiejętności obrony.
-A od tego nie jest broń?
-Nie zawsze będziesz ją miała wiec zaczynajmy.
Zamachnęłam się ale Saga zrobił unik, powtórzyłam próbę ale znowu bez skutku i tak jeszcze kilka razy. Przesuwaliśmy się tylko po sali jednak nie uderzyłam go ani razu jednak on miał możliwość wielokrotnie.
-Wystarczy.
Zmęczona usiadłam
-Wiesz na czym polega twój błąd?
-Nie?
-Za bardzo skupiasz się na ciosach i dajesz sobie czytać w myślach więc znam Twój ruch zanim go wykonasz.
-Więc co niby mam zrobić?
-Skoncentrować się.
-Co za dobra rada. Nie ma co bardzo pomogłeś.
-Wstań
Stanęłam na przeciwko niego.
-Zamknij oczy...wieź kilka głębokich oddechów.....a teraz otwórz oczy i zaczynamy.
Nawet ja zauważyłam poprawę jednak i tak z efektu nie byłam zadowolona. Takashi był szybszy, silniejszy i sprytniejszy.. Nie jeden raz to ja leżałam na podłodze a nie on.
-No dobrze zrobiło się późno i zasłużyłaś na drobną nagrodę. Masz godzinę na prysznic i przebranie się.
Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam odprężający prysznic. Wszędzie już czułam zapach mojego ulubionego czekoladowego żelu pod prysznic. Założyłam długie spodnie i cienki sweterek. Delikatnie się pomalowałam, uczesałam i byłam gotowa. Takashi już na mnie czekał. Szliśmy w nieznanym mi kierunku. Czyli mogło to być w każdy możliwy. Doszliśmy na plaże. Akurat był zachód słońca.
-Jak to możliwe, że jest już tak późno?
-Kiedy zajmiesz umysł zapominasz o ludzkich potrzebach. Przydatna rzecz. 
usiedliśmy na piasku patrząc jak fale uderzając o brzeg a "słońce" chowa się za horyzontem.
-Co takiego zrobiłeś, że jestem u Ciebie za kare?
-Manipulowałem życiem śmiertelnika więcej nie mogę powiedzieć.
-Dobra nie naciskam. Skąd tu zachód słońca skoro jesteśmy pod ziemią?
-Nie uważasz, że jest piękny?
-No jest
-No właśnie więc po co rezygnować z tego co piękne tylko dlatego, że to nie miejsce na to.
-Podoba mi się ten tok myślenia. Ale ocean tutaj?
-Wiesz opalanie toples wywodzi się z piekła, plaże nudystów też. A do tego była potrzebna plaża a co to za plaża bez wody..
-Wszystko idealnie przemyślane.
-Kiedy żyje się wiecznie ma się dużo czasu na dopracowanie wszystkiego. Cały czas doskonalimy piekło.
-Przecież jest tu wszystko
-Teraz tak myślisz ale zastanów się za np. tysiąc lat świat się zmieni więc i my musimy iść na przód by niebo nas nie prześcignęło. Musimy zachować standardy byśmy nie tracili nowych obywateli.